Nie jest to totalnie moj gatunek filmowy - nie lubie krwi, hororow i takich klimatow... Z
drugiej storny ciekawosc zwyciezyla - film w polsce po amerykansku? Stwierdzilem ze
obejrze go na szybko przewijajac do przodu tylko zeby zobaczyc kurjoza polskich realiow
widzanych przez nowy kontynent. I co???
Film niskobudzetowy wg mnie nie jest jakis bardzo kiepski. Fabula moze typowa ale juz
rozwoj akcji nieco mnie zaintersowal co wiecej strasza tu calkiem inteligentnie (balem
sie ze bedzie to jakas maskara kosa na polskiej wsi). Obejrzalem do konca i sie nie
rozczarowalem... zakonczenie nieglupie - dajace do myslenia.

A o co sie krytka glownie rozchodzi - o polske i polski jezyk ktory to polacy nie gesi i nim
wladaja. Plus za to ze polska wies nie mowi po angielsku - czesc aktorow mowi
normalnie kilku nieco z akcentem - ale najgorzej nie jest! Pomimo ze sceneria chwilami
odbiega od polskich PGRow nie razi tak bardzo. No coz to byl film niskobudzetowy i
raczej nikt specjalnie nie budowalby nieotynkowanych domostwo ktore czesto raza na
polskiej wsi.
Nazwa samej wsi alawaina troche brzmi dla polaka obco ale juz Kozki :) wydaja sie
calkiem swojskie. No i co ciekawe dorosli w wiekszosci nie znaja angielskiego ale za to
dzieci (ktore wg informacji glownej bohaterki ucza sie w szkole jezykow obcych)
pomagaja rodzicom zrozumiec przybyszy (moze nieco to naciagane - bo gdyby chociaz
polowa dzieciakow miala taki poziom angielskiego!)
Wiec mamy swoj horror z polski i podejsc do niego z usmiechem