Chyba najbardziej kobiecy western w historii, do tego całkiem niezły, bo opowiedziany zupełnie na serio, bez tanich dowcipów czy bajdurzenia o "girl power". Grupa skazańców ucieka zimą z więzienia i przez przełęcz w Górach Skalistych dociera do osady w dolinie, w której chwilowo mieszka wyłącznie garstka kobiet, jako że wszyscy mężczyźni wyjechali na kilka dni. Strach walczy z miłosierdziem wobec na wpół żywych intruzów, a fabuła szybko się zagęszcza nowymi wątkami. Jedyne zastrzeżenie budzą zdjęcia zrealizowane niemal wyłącznie w studiu, zamiast w plenerach. Western lubi przestrzeń i jej brak chwilami wyraźnie się tu czuje.