Moim zdaniem nie taki zły jak sugeruje ocena na Filmwebie. Oglądało się całkiem OK. W sumie jak na horror to mało straszny, aczkolwiek jakaiś taki tajemniczy klimat udało się tu zbudować. Dobrze że nie wsadzano do filmu durnych jumpscarów, ani scen gore Zakończenie trochę mnie rozczarowało, bo po oglądnięciu tak w sumie do końca nie wiem co w filmie się naprawdę wydarzyło, a co było fikcją, i powstało tylko w umyśle bohatera.
Średnia ocen filmów tego reżysera na Filmwebie jest zaniżona przez abonentów Netflixa, którzy w zemście za słabą produkcję dali mu z góry na dół jedynki. Tymczasem Andrew Jones to twórca niezależny, który tworzy całkiem przyzwoite kino. W Polsce próżno szukać takich osób, może poza Patrykiem Vegą. Akurat "The Last House on Cemetery Lane" nie jest wybitny, ale spokojnie można obejrzeć serię "Robert", zwłaszcza trzy pierwsze filmy.