PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=808923}

Sztuka samoobrony

The Art of Self-Defense
6,2 4 760
ocen
6,2 10 1 4760
6,4 12
ocen krytyków
Sztuka samoobrony
powrót do forum filmu Sztuka samoobrony

Bohater, 36-letinie biurowe popychadło, zostaje strepowany na ulicy przez kilku zamaskowanych (en)duro-yakuza. Zdesperowany trafia do dojo na kurs samoobrony, który ma zmienić jego osobowość i pozwolić mu opanować szereg umiejętności interpersonalnych, które potocznie określa się mianem "mordobicia". Wkrótce dowiaduje się o istnieniu specjalnych nocnych zajęć pod kierunkiem samego Mistrza.

ocenił(a) film na 3

Zgodzę się, że jest zgrabnie wymyślona dramaturgicznie (czy też komediowo). Ale wykonanie jest nieziemsko ślamazarne. W filmie jest materiału na około 15 minut, do 30 minut gdyby zachować różne wstawki obyczajowe, które wnoszą tylko koloryt.

Problem z tym filmem jest taki, że jako głównego środka wyrazu używają niezwykle powolnego i stabilnego tempa wypowiadania dialogów. Wszystkie postacie mówią jakby były na lekach neuroleptycznych lub normotymicznych. Podkreślane jest to ciągle powolną muzyką w stylu chillout/ambient. Nawet gdy grają wymienione w zajawce utwory metalowe to celowo zniekształcają je dodawaniem echa/pogłosu aby utrzymać zwolniony afekt.

Moim zdaniem taki środek wyrazu działa tylko na bardzo niewielu widzów, być może właśnie na tych, którzy mają doświadczenia z takimi lekami; czy to osobiste czy też ze środowiska życia.

Ogólnie to jeśli ktoś jest zainteresowany obejrzeniem to polecam zaopatrzenie się w coś lekkiego do czytania na boku, bo film ma tak ślamazarne tempo, że można spokojnie śledzić napisy do dialogów z tego filmu równocześnie czytając jakieś wiadomości czy inny lekki tekst.

użytkownik usunięty
Wujek_Sylwek

Jest mniej więcej tak "ślamazarny" jak . Big Lebowski, czy I Don't Feel at Home in This World Anymore.

ocenił(a) film na 3

O nie, co to to nie. "Big Lebowski": (1) pokazuje szeroką gamę emocji i ich wyrażania (2) główne środek psychoaktywny używany przez bohaterów to zwyczajny alkohol etylowy (z wyjątkiem jednej sceny latania/pływania).

W tym filmie dokładnie wszyscy aktorzy grają w stylu, który przez psychiatrów określany jest jako objaw "withdrawn affect" lub "suppressed affect". Taki stan można osiągnąć regularnie przyjmując leki psychotropowe.

Rozumiem, że taki styl mówienia i zachowania był zastosowany celowo jako środek ekspresji artystycznej i że jest segment widzów dla których pokazuje on idealny stan umysłu człowieka pracującego. Wedle mojej subiektywnej opinii to jednak zdecydowana mniejszość potencjalnych widzów.

użytkownik usunięty
Wujek_Sylwek

zabawne

ocenił(a) film na 1
Wujek_Sylwek

Gratuluję trzeźwości umysłu, choć dałeś hojną ocenę, bo 3/10 to dla mnie bardzo dużo dla rzeczonego filmu.

Nie chcę tu się silić na krytykę, bo i tak film ma swoje grono odbiorców, obdarowujących go dużo wyższymi notami niż Twoja. Zostawię tu tylko komentarz, który umieściłem pod moją oceną:
"Prymitywny i głupi, a nawet szkodliwy. Rozpatrywać jako czarną komedię można, ale mówimy wtedy o bezdusznym, ekstremalnie niesmacznym przeżyciu."

ocenił(a) film na 7
Mowgli_2

W jaki sposób szkodliwy?

ocenił(a) film na 6
yossarian84

Pewnie trenował kiedyś karate, bądź sam jest trenerem i dlatego wygłasza podobne brednie. Jak obejrzy film o zabójczym listonoszu też napisze, że szkodliwy, bo teraz się boi paczki odebrać.
Tak jakby jakiś film mógł komuś zaszkodzić. Komedyja :D

ocenił(a) film na 7

Uroczy film :) Jako dziecko, wierzyłem że Bruce Lee zginął podczas treningu zabijania wzrokiem. Potem stałem się wyznawcą Seagala: Święte Aikido, obdarz nas pokojem! Film w zabawny sposób nawiązuje do tych dziecinnych wiar, np. sposób w jaki bohater przepoławia kasetę wideo za pomocą ciosu karate - po kilkumiesięcznym treningu, jest w stanie przeciąć ją dłonią! Tak samo "odcina" lusterko samochodowe :)

To tak, jakbyśmy nigdy nie podorastali, nie dowiedzieli się, że legenda Bruce Lee była kreacją i mistyfikacją, a o Seagalu szkoda w ogóle gadać :)

Lubię ten film też za uwypuklenie, jak bardzo ludzie chcą wierzyć w magię, podążać za autorytetem podpartym nadnaturalną legendą. Nawet jeśli owa legenda, to dość ewidentne bzdury. Filmowy mistrz zabił swoich wrogów magiczną techniką stalowego palca, przebijając im czaszki. Nie wyjawił jej nawet ukochanemu uczniowi. Mistrz również brzydzi się bronią palną, hahaha. Wszystko na wierzchu, że tak to ujmę - niczego nie trzeba tłumaczyć :)

W Polsce też mamy śmiesznie ubranych mistrzów, którzy w kółko gadają o seksualizacji dzieci i nieczystych myślach. Tu też wszystko jest na wierzchu, ale co z tego? :)

Slimak_6

Mam podobne odczucia. Jednak mimo prześmiewczego charakteru końcówka filmu jest budująca i pozostawiła mnie w dobrym humorze. Choć w pewnym momencie można się było domyślić kto się za czym kryje, to muszę przyznać, że koncept mi się podobał. Swoją drogą, jedną z 11 zasad było coś w stylu: jeśli coś działa, to tego użyj - więc skoro broń działa,
to czemu oznaczać ma słabość?

ocenił(a) film na 7
marekzepol

Może ja tu nadinterpretuje, ale jak ta tablica znajduje się w kadrze to widać, że 10 zasad jest na jednej tablicy, jakby były zapisane od początku, a ta 11 wygląda jak na doczepkę albo jakby była kiedyś dołożona. Może o to chodzi. Sensei obawiał się takiej zuchwałości i dołożył tę zasadę :D

Maikeru1995

Bardzo możliwe, że pierwotnie było ich 10. Tym bardziej, że 10 jest ładną okrągłą liczbą wykorzystywaną już w kulturze/religii.

ocenił(a) film na 7
Slimak_6

Legenda Bruce'a Lee nie była żadną mistyfikacją. On był naprawdę dobry, jeśli nie najlepszy w swoich czasach, przy czym trzeba pamiętać, że nie był zawodowym fighterem tylko aktorem. Seagal faktycznie nie miał zbyt wiele umiejętności.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones