Sorry Max, ale podkład pod tytułową szarżę mogłeś zrobić lepszy, taki w stylu "Parade of Charioteers". Poza tym ta scena ma wszystko, jest widowiskowa, świetnie skadrowana i jak na lata trzydzieste dość brutalna. Zresztą już wcześniejsze sceny batalistyczne zapowiadały zresztą coś podobnego. Gorzej z fabułą, bo nie dość że jest raczej płytka to poza Flynnem i Nivenem mamy tu oczywiście holiłódzkich gogusi. Ale dla samych scen militarnych film Curtiza zobaczyć warto.