Ten film tak mnie wciągnął, że po napisach końcowym siedziałam przed monitorem
z otwartą buzią i mnóstwem pytań. Dwa dni po dokumencie o tym myślałam.
Wyobraźcie sobie że, te stworzenia naprawdę istnieją.
Mogę sobie najwyżej wyobrazić że to nie są te milusie syreny z "Małej Syrenki". Jeśli istnieją, to poszły w innym kierunku rozwoju i są inteligentnymi zwierzętami, aczkolwiek zwierzętami które widzą w człowieku:
a) zagrożenie i uciekają
b) duży posiłek
Niegdyś, gdy byłam zwolenniczką wszelkiego rodzaju teorii spiskowych, czytelniczką stron o tematyce paranormalnej, kryptozoologicznej itp. ten film nieźle zamącił mi w głowie ;) Potem zaczęłam myśleć bardziej racjonalnie i mi przeszło. Nie mniej jednak film faktycznie wciąga. Komputerowa animacja o bohaterskim trytonie nieźle mnie wzruszyła. Prawdziwe syreny nie istnieją na 100%. Skoro taki gatunek utrzymywałby się przez tyle czasu, znaleziono by naprawdę sporo szczątków. Na tyle dużo, by zaakceptować tą gałąź ewolucji, tak jak zaakceptowano np. neandertalczyka.
A co, jeżeli są ludzie którzy to wszystko przed Nami ukrywają, bo wiedzą, że to by wstrząsneło całym światem ?
Albo, po prostu nie chcą żebyśmy o tym wiedzieli ? :)
Za trudno byłoby ukryć gatunek zwierzęcia, posiadającego kości :D Za dużo na świecie stowarzyszeń i grup archeologicznych, oraz naukowców kompletnie nie współdziałających ze sobą. Jak wiadomo, kiedyś morza były w innych miejscach niż dzisiaj. Skoro poodkrywano skamieniałości stworzeń żyjących przed pierwszymi ludźmi, to tym bardziej odkryto by takie, pochodzące z czasów późniejszych, czyli leżące jeszcze bliżej powierzchni Ziemi. Prawda jest taka, że na skalę światową nie da się ukryć dowodów na istnienie jakiegokolwiek gatunku, bo zawsze znajdzie się grupa ludzi, dzięki którym świat poznaje owy gatunek. Rząd jest zawsze mniejszością i nie ma nic do gadania.
Dla zabawy, albo żeby zamieszać ludziom w głowach :) Gdy byłam mała rodzice mi puścili film Woody'ego Allena - "Zelig", w którym zresztą on sam grał główną rolę ( http://www.filmweb.pl/film/Zelig-1983-11986 ). Nie znałam wówczas tego aktora, a cały film jest stylizowany na dokument przedstawiający nieprawdopodobny przypadek. Naturalnie jako dziecko uwierzyłam we wszystko. I myślę, że takie paradokumenty, nieważne czy mniej, czy bardziej wiadomo o ich fikcyjności, są tworzone po to, żeby oderwać się trochę od rzeczywistości, wyobrazić sobie, że jest inaczej niż jest, i to z pełnym realizmem. To nic złego mieć wyobraźnię. Trzeba po prostu podchodzić do niej z dystansem :)
"Znamy tylko 20% żyjących w oceanie stworzeń" ergo nie odkryliśmy 80%. Nie da się obliczyć procentu z nieznanej liczby:) Zatem założenie że "Znamy tylko 20% żyjących w oceanie stworzeń" - to również fikcja naukowa.
Btw. Film nakręcony jak dokument jakich wiele. Skoro reklamy nie mogą wprowadzać w błąd to taki "dokument" powinien zostać wyraźnie oznaczony jako sci-fi!
Chyba że to dokument ...
Pozdro
Tak twierdzi większość naukowców , więc tylko na tym się oparłam .
A co do gatunku, został oznaczony jako paradokument . A po 2 ten film nie na nic wspólnego z Si-Fiction ..