PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=271897}
8,0 338
ocen
8,0 10 1 338
Sweeney Todd
powrót do forum filmu Sweeney Todd

Polecam chetnym zglebienia zrodla inspiracji dla nowego dziela Burtona i zainteresowanym strona muzyczna nowej kinowej wersji musicalu Sondheima - oryginalne wykonanie jest o klase lepsze, choc i u Burtona miejscami mozna doszukac sie ciekawych interpretacji-perelek w postaci Pirellego-Sachy Barona Cohena chociazby, ale to jednak nie to... I ten niesamowity George Hearn! Klasyka. W pewnym sensie, w pewnych kregach ;]

ocenił(a) film na 9
Lady_Snape

Podobnie jak ty postanowiłam oglądnąć oryginalny broadwayowski spektakl i muszę stwierdzić, że podbił moje serce (pierwszy raz oglądałam musical na deskach teatru - co z tego, że na ekranie komputera:>). Aktorzy dobrani genialnie, para Hearn i Lansbury bije Deppa i Helenę na głowę (choć nie mówię, że ekipa Burtona źle zagrała - jednak w zestawieniu obu par, to występ tej pierwszej zapada w głębiej pamięć), a ten Toby o wiele bardziej pasuje mi na skrytego adoratora starszej pani (u B. zgrzytał mi właśnie ten wymoczek jako morderca). Ruchomy, piętrowy sklepik pani Lovett to był strzał w dziesiątkę (zastanawiam się, czy na polskich scenach pojawią się kiedyś takie "zaawansowane" technologie jakie były 25 lat temu w NY). Duuużo by o tym pisać, ale jako że nie jestem specjalną znawczynią teatru, to skończę jednym słowem: warto!
Demoniczny uśmiech Hearna (naprawdę, pod koniec aż mnie ciarki przeszły - w ogóle co on potrafi zrobić ze swoimi rysami!) i zrzędliwy głos Lansbury (toż to prawie zbrodnia obsadzać do roli pani Lovett nie-rudą kobietę)... ach. Miód, cud i paszteciki.

"Attend the tale of Sweeney Todd.
His skin was pale and his eye was odd"

A właśnie, wielka szkoda, że B. nie wprowadził grupowych partii wokalnych (coś jak piosenki Oompa Loompów, "The Wedding" w CB, "Making Christmas" w NBC itp.) Może to by bardziej "umusicalniło" jego zbyt mocno, moim zdaniem, skomercjalizowaną produkcję (nie, żeby musicale nie mogły być komerchą - patrz: HSM:P) - niektórzy to nazywają kiczowatym stylem, whatever, mnie się jednak wydaje, że ostatnimi czasy mój drogi Tim zaczyna nieco tracić swój poziom (zapewne za sprawą tych wszystkich zepsutych, hollywoodzkich rekinów).

Schizophrana

No ja mam inne zdanie od waszego, ale i tak uważam, że Angela Lansbury i George Hearn poradzili sobie bardzo dobrze. Film, a spektakl bardzo się różni. Zazwyczaj przemawiają do mnie filmy i tak się stało także tym razem. Może dlatego, że film oglądałam jako pierwszy. Uważam, ze Helena poradziła sobie lepiej z rolą pani Lovett. Fakt faktem dawno temu powstał musicla na broadwayu i na pewno to ma znaczenie, jednak Helena o wiele bardziej mnie przekonała. Także Depp był znakomity. W porównaniu do Georga był o wiele bardziej mroczny, przygnębiający i szalony. Właśnie w ten sposób wyobrażałam sobie Sweeneya, jako osobę o której nie da się dobrego słowa powiedzieć i do której nie da się czuć sympatii.

Uważam, że jeśliby dodane zostały te grupowe partie wokalne film by dużo stracił, przynajmniej dla mnie.

A co do Tima, ja jednak sądze, że nie traci poziomu, a go zmienia. Jak każdy filmy jego można podzielić na etapy. Każdy z nas lubi inny etap jego twórczości.

ocenił(a) film na 9
ezzoo

Jak powiadają - o gustach się nie dyskutuje;)
Ja jednak wybieram teatr - choć przyznam, że tylko niekiedy mam okazję się tam wybrać, ale też repertuar bardzo rzadko mi odpowiada. Nie wspomniałam jednak o najważniejszym!
Głosy. Dopiero po oglądnięciu oryginału dotarło do mnie, o co mogli mieć pretensje krytycy oceniający śpiew Deppa (który swoją drogą był daleki od fałszu). Z całym szacunkiem dla tego aktora, lecz nie ma on takiej skali, tembru i barwy głosu jak Hearn, profesjonalny baryton.
Jedna rzecz to kreacja postaci, druga to wykonanie roli, a w przypadku tego gatunku, jak wiadomo, śpiew ma kluczowe znaczenie. Ja, z drugiej strony, preferuję raczej Sweeney'a poważnego, ponurego i ludzkiego, niż poważnego, ponurego i szalonego - robi przynajmniej większe wrażenie, kiedy wpada w złość - por. 'Epiphany' (acz co do tego, to jeszcze 'zwyczajniejszy', bardziej skąpy w okazywaniu emocji, że tak to ujmę, był Sweeney grany przez Lena Cariou [poprzednik Hearna]; nie widziałam, ale za to słyszałam).
Rzeczywiście, jak teraz o tym myślę, to piosenki grupowe nie pasowałyby do filmu B. U Sondheima miały one za zadanie rozładowywać napięcie (musicale to raczej przedstawienia farsowe, więc po wznioślejszych fragmentach takie partie są jakby pomostem pomiędzy dramatycznymi i komediowymi scenami - co prowadzi nas do groteski).

Borze szumiący, jak teraz słucham Johnny'ego, to jego śpiew wydaje się prawie dziewczęcy XD (A przecież to tylko oktawa wyżej...)
Trudno mi tutaj pozostać obiektywną, gdyż do głosu Deppa jestem już przyzwyczajona i po prostu słuchając piosenek w jego wykonaniu ciągle nachodziły mnie nieodparte skojarzenia z jego innymi rolami (przeważnie z Ed Woodem i Jackiem S. - nie pytajcie nawet czemu) i niekiedy miewałam problemy z odseparowaniem tych ról od siebie, przez co jego Sweeney jest dla mnie mniej... indywidualny, świeży, niż ten wykreowany przez Hearna. Trochę to skomplikowane, ale mam nadzieję, że łapiecie ogólny sens.

I pan B. Hm, może masz i rację. A ja tymczasem postaram się zdobyć jego film i obejrzeć go powtórnie, dla odświeżenia. Jeszcze chwila, a zacznę recytować peany pochwalne na cześć George'a i Angeli - im częściej oglądam tą sztukę, tym mocniej ją kocham (to chyba niezbyt normalne, prawda?)

Schizophrana

a może ktoś powiedzieć, skąd można go zdobyć ?
przeszukałem już pół internetu i nic nie znalazłem... =\
byłbym wdzięczny ;)

BazZz

http://www.youtube.com/watch?v=YsPvNdfS97I&feature=related

tutaj masz pierwszą część i musisz się przejśc później po plikach chyba do 14
pewnie sobie poradzisz :))

ocenił(a) film na 9
Schizophrana

Właśnie obejrzałem i jestem zachwycony. Nie podejmuję się ocenienia która wersja jest "lepsza" - obie mają swoje atuty nieobecne w tej drugiej wersji. Sceniczna na pewno lepiej technicznie zaśpiewana, no i robi wrażenie scenografia. Burtonowska za to czaruje stylizacją - mrokiem, Edwardem Nożycorękim (:P) i fontannami krwi. Wersja sceniczna jest także zdecydowanie bardziej komediowa, w czym wydatnie pomaga charakteryzacja pani Levitt kojarząca mi się z... Barfem ze Spaceballs :P

Świetna sprawa, przy niektórych utworach ciary gwarantowane.

ocenił(a) film na 9
Lady_Snape

Znakomita uczta dla wielbicieli starych musicali.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones