Gdyby H.P. Lovecraft jeszcze żył, to po obejrzeniu tego "arcydzieła" dostałby zawału. Zawsze uważałem, że nie da się zrobić dobrego filmu na podstawie utworów Lovecrafta, Poego i... Kinga. Przy każdej próbie ekranizacji opowiadań czy książek któregoś z tych autorów dostaję niezbity dowód na to, że miałem, mam i zawsze będę miał rację. Klimatu ich dzieł nie da się przełożyć na "język" filmu i przy każdej próbie otrzymamy co najwyżej marnego horrorka na poziomie TV Puls 2.