Pierwsze skojarzenie: "Dziecko Rosemary" i "The Perfume of the Lady in Black". O klasę gorszy od tego pierwszego, ale znacznie lepszy od drugiego.
To, czego najbardziej mi tu brakowało, to trzymanie w napięciu, brakowało jakiejś złowieszczości. Natomiast klimat jest całkiem niezły, czuć atmosferę paranoi i spisku, coś w sam raz dla tych, którzy lubią filmy spod ręki Polańskiego, czy Pupi'ego Avati.