Ale wyszło dosyć kiepsko. Zamknięty magazyn, a w środku oprócz portiera i elektryka mamy szóstkę bohaterów, którzy odstawiają jakąś operę mydlaną. Zamiast akcji, dreszczyku strachu, słuchałam pustych dialogów pt, "Nie chciałam cię zdradzić." i w odpowiedzi "Nienawidzę was, ale i tak cię uratuję, Shelley". Takie zapchajdziury są najgorsze, bo często przez nie dochodzi często do kuriozalnych zachowań, których zresztą i tak było na pęczki. Poza tym stworek był dosyć komiczny, zastanawiało mnie jak on łaził po tej wentylacji skoro był taki duży... Na jeden raz, ale cudów nie oczekujcie. 3/10