O ile zdjęcia, lokację, fabuła dawały nadzieję na fajną przygodę to znów spieprzono klimat wrzucając do opowieści wątki prymitywnego i głupiego humoru. Im dalej w las (kosmos) tym bardziej scenariusz się rozjeżdżał. Finałowy twist byłby nawet spoko gdyby nie cała masa nielogiczności i żenujących momentów po drodze ( taniec Uhury, uderzenie się w głowę przez Scotiego, wspinaczka dziadka Kirka na gore i śpiewanie przy ognisku) Wątek brata Spocka także był rozczarowujący i w zasadzie miałem poczucie że na siłę wymyślono Spockowi przyrodniego brata.
Zbyt szybko kręcono jedną część po drugiej i nie popracowano nad scenariuszem.
Co mnie zdziwiło pomimo licznych wad ta część i tak podobała mi się bardziej niż chwalona tu i ówdzie część czwarta tj.Podróż do domu.