Spider-man 3 w porównaniu do poprzednich części wygląda dużo lepiej. Walki wreszcie nie przypominają tych z Power Rangers i po prostu lepiej to wszystko można poczuć. Niestety jeśli chodzi o scenariusz, to mam wrażenie, że chciano tu wepchać za dużo i wyszło to dość średnio. Mamy więc Sandmana, którego motywacja jest dość dziwaczna. Ok, chce pomóc córce i w ogóle, ale dlaczego nagle stwierdza, że zabije pajączka, a na końcu "wyznaje" mu swoje grzechy... To kompletnie nie ma sensu! Podobnie jak motywacja Brock'a. Może być wściekły na Peter'a, ale żeby od razu życzyć mu śmierci?

Powtarzane też są błędy poprzednich filmówl, np taki, że Mary Jane jest do niczego. To tylko ozdobnik i laska bohatera, którą ten musi oczywiście znowu ratować. W niesamowitym spider-manie zrobili to o wiele lepiej. Tam dziewczyna spidey'a była pełnoprawną ciekawą bohaterką. Ba, nawet ciekawszą niż Peter! Cały wątek miłosny jest naiwny i nijaki. Rozstania i powroty i to byłoby ok, gdyby było tylko w jednym filmie. Niestety jest we wszystkich trzech... Nuda.