Sofia Coppola przyzwyczaiła nas do nietypowych filmów. Efektem jest to ze ludzie się
rozpisują,jedni nie znoszą inni uwielbiają. Ostatni film jest o nudzie. I jest nudny. Nic się nie
dzieje.Ci którzy są Coppoli życzliwi powiedzą ze o to jej chodziło. Ja myślę ze nie do końca.
Dziwne,wytrzymałem jednak cały film bez większego nudzenia się. Jakim cudem? Proste.
Myślę ze jedyne co ratuje ten film(ale nie wystarczające)to jego słoneczność. Czujemy
prażące słonce Kalifornii i ja ten film oglądałem jakbym się opalał. Po prostu nic nie
oczekując. Myślę ze Sophia Coppola sama nudzi się w swoim życiu i poszukiwanie tematu
do następnego filmu było tu niefortunne. Można jej na pewno zarzucić lenistwo. Myślę ze
pisała scenariusz w podobnym nastroju jak główny bohater filmu zblazowany oglądaniem
dwóch blondynek wijących się na rurach w jego pokoju. Can do better
Sofia....Rozczarowanie.