miałam już darować sobie odpisywanie na ten komentarz, bo nie każdy musi lubić takie kino, ale w ostatniej chwili zauważyłam ocenę: 1/10.... naprawdę nie widziałeś gorszych filmów?

To nie tak , ja po prostu nie rozumiem sensu zrobienia tego filmu ,on jest najprościej mówiąc o niczym ! A gorsze filmy widziałem ale robili je pseudoreżyserzy a jak widzę nazwisko Coppola to jednak zobowiązuje ,szczerze to uwazam że tylko dzięki nazwisku ktoś da jej zrobić ten film i nie mozna mówić że zrobiła film zgodnie ze swoją filozofią bo w tym filmie nie ma żadnej filozofii ,ja czy zrobilibyśmy to na tym samym poziomie.

Na wstępie od razu napiszę, że ocena filmu w większej części powinna jednak zależeć od samej produkcji, a nie od tego, że jakieśtam nazwisko "zobowiązuje"... Oceniasz to, co widzisz, a nie to, co wg Ciebie powinieneś zobaczyć ze względu na reżysera... Dlatego razi mnie najniższa z możliwych ocen przy tym filmie, bo to sprowadzenie go do najniższego poziomu, którego na pewno nie reprezentuje.

To, że film nie jest przesycony dialogami, a akcja wolno się toczy, nie znaczy, że jest o niczym. Wg mnie jest to rzeczywiście najsłabszy film jaki zrobiła Sofia, ale zarzut, że "film jest o niczym" nie ma po prostu sensu.

I nie wydaje mi się, żeby ktokolwiek z nas miał zrobić film na takim samym poziomie ;)

Podoba mi się twoja argumentacja :) robię to tylko dla Ciebie i zmieniam ,choć tylko na 3 ,ja po prostu rozczarowałem sie na tyle że taka ocenę wystawiłem a taki film mozna by zrobić o każdym z nas ,w końcu każdy ma jakieś dołujące przeżycie .

Cieszę się, że choć trochę Cię przekonałam :) Jak zobaczyłam ocenę, którą wystawiłeś, myślałam, że zejdę na zawał :D
Przyznam, że też liczyłam na coś lepszego ze strony Coppoli i jeszcze jedno: zgodzę się, że historia nie jest zbyt skomplikowana, ale po pierwsze: czasem to właśnie w prostocie tkwi siła, po drugie: uważam, że film jest bardzo udany warsztatowo i wizualnie, pozdrawiam!

tak, to jest film o niczym i dlatego jest świetny! film o niczym albo innymi słowami - o pustce i banale życia, w tym przypadku gwiazdy kina, ale myślę, że to temat uniwersalny (tyle że w przypadku gwiazdy kina tę pustkę bardziej czuć, bo każdy się spodziewa, że ktoś taki ma fantastyczne życie). pustka schodzi na plan dalszy tylko momentami - kiedy pojawia się córka bohatera... ten film jest pełen subtelności, ale owo poczucie nudy i braku sensu aż bije z ekranu już od pierwszej sceny. jednocześnie film uderza w przyzwyczajenia widza, który chce obejrzeć "coś" a dostaje "nic". jak w życiu.

tylko z pierwszym zdaniem nie mogę się zgodzić, nie dlatego jest świetny, ze opowiada o niczym, ale dlatego, ze opowiada w przekonujący sposób