Somewhere- nowhere chciałoby się rzec, film potwornie nudny gdy myślisz, że już coś się zacznie dziać na ekranie reżyserka i twórczyni scenariusza w jednym usypia cię jeszcze bardziej.
Film opowiada o smutnym życiu topowego gwiazdora, i po części jego relacjach z córką. Historia jest przedstawiona w tak apatyczny i nudny sposób że trudno wysiedzieć na seansie tego filmu. Zero w tym dramatyzmu, z ekranu bije monotonia i smutek.
Jeśli tak miało być to czapki z głów ale naprawdę spodziewałem się jakieś rozbudowanej fabuły pod kątem relacji ojciec- córka. Zamiast tego otrzymuję masę wydłużonych do granic możliwości scen takich jak jazda na łyżwach, jazda samochodem, prysznic, 2 tańce na rurze. Naprawdę mizerny film.
Potencjał był ale odjechał czarnym ferrari.
3/10