PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=509402}
5,9 13 741
ocen
5,9 10 1 13741
6,6 14
ocen krytyków
Somewhere. Między miejscami
powrót do forum filmu Somewhere. Między miejscami

lubie filmy Sofii - nawet bardzo. ale ten fim mnie wynudzil... przeciagniety, bez niczego
fajnego do powiedzenia...
niestety widze, ze jej filmy zaczynaja sie powtarzac - starszy facet, mloda dziewczyna,
pokoje hotelowe jako metafora samotnosic i wyalienowania, sama atmosfera i zero akcji
(czyli filmowego dziania sie).. nawet antonina byla o tym samym - zepsute holywood na
wersalu... ale coz, dziewczyna pewnie duzo wiecej nie przezyla a chce robic osobiste
kino.. tutaj jej serdecznie wspolczuje, bo po tym filmie widze, ze ona poza ta nie wyjdzie...
czas zaczac patrzec na filmy Sofii Coppoli nie poprzez pryzmat nazwika, ale tego czym
one naprawde sa -- somewhere jest jej najslabszym filmem, jest to film na poziomie
studenta ostatniego roku szkoly flmowej... sredniego studenta

ocenił(a) film na 9
klimek8

według mnie to zdecydowanie najlepszy film tej reżyserki. uproszczenie fabuły (większość współczesnych filmów jest okropnie przegadana) daje możliwość odbiorcy dostrzec piękno kompozycji poszczególnych kadrów oraz zwartą, precyzyjną konstrukcję całości filmu. Coppola podobnie jak niektórzy malarze ćwiczyła od dłuższego czasu jeden temat i moim zdaniem w filmie Somewhere zbliżyła się do doskonałości.

ocenił(a) film na 4
francislionel

nie wiem, jak mozna obronic teze, ze to jest jej najlepszy film, ze to twor prawie doskonaly, ze wreszcie sie pani rezyser otarla o doskonalosc... ale zazdroszcze, ze sie az tak bardzo podobal... niestety absolutnie nie podzielam Twojego zdania

klimek8

"somewhere jest jej najslabszym filmem" - zgodzę się
"jest to film na poziomie studenta ostatniego roku szkoly flmowej... sredniego studenta" - aż tak bym nie przesadzała ;)

co do zarzutu "zero akcji" - uważam, że takie filmy, w których można powoli rozkoszować się obrazami, są na wagę złota, o ile oczywiście realizacja jest w porządku, a i fabuła ma sens.
"starszy facet, mloda dziewczyna" - fakt, ale to jednak inne relacje... nie tylko przez pokrewieństwo czy jego brak ;)

owszem, są pewne motywy, które mogliśmy zaobserwować chociażby w "Między Słowami", ale sądzę, że to w większości wyznaczniki stylu Coppoli, a nie braku pomysłów na nowe filmy. jedyna rzecz, do której mogłabym się w tek kwestii przyczepić, to scena, w której główny bohater rozmawia przez telefon z kimś znajomym - podobna scena znalazła się w "Między Słowami" i moje skojarzenie z nią było oczywiste.

ocenił(a) film na 4
Big_City_Girl

zgadzam sie, ze takie fimy sa na wage zlota, ciagle takich filmow szukam... po porstu jest to kino, ktore lubie...
ale w przypadku somewhere nie mozna traktowac niedorobek jako oznaki specyficzego stylu rezysera... mowiac, ze jes to film studenta pewnie troche przesadzielem, ale w trakcie ogladania filmu bylem zirytowany brakiem pomyslu na pokazanie tej nudy... tam nie ma na to zadnego pomyslu, bo nida w kinie nie moze byc pomyslem....dlugie ujecia mi osobiscie nie starczaja, poniewaz uwazam, ze jest to zadna metoda... taniec panienek w pokoju byl dwie minuty za dlugi, taniec corki na lodowisku po prostal bolal tak byl przeciagniety...
uwielbiam kino tzw. arthousowe, ale nie znosze, gdy zamiast opowiadac dobrze historie meczy sie klienta dlugimi ujeciami, brakiem emocji, brakiem jakiejkolwiek ironii (tego Somewhere nie zarzucam, bo lubie humor w filmie) etc, aby stworzyc pewien klimat... i te filmy jada tylko na klimacie... niekiedy takie filmy sie fajnie oglada, bo jest dzien na to, etc... ale uwazam, ze to w 99 procentach przypadkow po prostu za malo...
kino Sofii bazuje na klimacie, ale jest w nim tez glos, jest ironia, jest fajna muza... to bardzo duzo... i jest to wszystko ludzkie, czyste oraz proste... ale nie ma charakteryzacji postaci, nie ma akcji jako takiej, nie ma odslon, etc... sa tylko slajdy zapamietane z zycia... nie sa to zarzuty, ale w przypadku Somewhere jest to za malo... a dlaczego jest za malo? Poniewaz Sofia nie miala na wiecej odwagi, nie jest na tyle dojrzala, albo jej to nie interesuje... Biorac pod uwage jej poprzednie filmy ostatni wariant odrzucam... Wpycha nam te obrazki mowiac patrzcie jak to jest, ale tylko tyle... Mnie film kupil troche w momencie, w ktorym corka placze w samochodzie... ale to trwa trzy minuty...
polecam goraco film. pt. Uzak autorstwa Nuri Bilge Ceylana.. jest to film o podobnym temacie, chociaz glowny bohater nie jest aktorem... jet fotografem, ktory fotografuje kafelki, a chcial robic filmy jak Tarkovski... jest to film o spalonym czlowieku, ktory nie potorafi kochac, nie potrafi sie nawet zajac chora matka... jest wszystkim i wszystkimi - a przede wszystkim soba - rozczarowany... arcydzielo...

ocenił(a) film na 9
klimek8

ten film wymaga po prostu trochę większej aktywności ze strony odbiorcy. nie wszystko jest podane na talerzu, wypowiedziane przez aktorów. wiele scen w somewhere (jak np taniec dziewczyn czy nakładanie charakteryzacji) poza swoim absurdalnym komizmem niesie ze sobą wiele znaczeń. a dzięki temu że ujęcia trwają ile trwają można je sobie spokojnie rozkminiać - na poziomie intelektualnym i estetycznym. spróbuj obejrzeć jeszcze raz ten film z bardziej pozytywnym nastawieniem. mi ten film za każdym razem podoba się coraz bardziej. jedyne co bym wytknął to sceny z córką, które momentami są zbyt przesłodzone albo jakieś takie dziewczyńskie za bardzo jak dla mnie.

ocenił(a) film na 4
francislionel

wiesz, ja nie potrzebuje czterech minut, aby intelektualnie rozgryzc scene nakladanie maski... tam symbolika jest tak mocna i jasna, ze starczy jedna czwarta tego... ale fajnie, ze masz takie podejscie.. to prawda, filmy, ktore operuja nieco innem riffem niz tylko buch buch jep buch buch jep coraz bardziej oddalaja sie od kin i wkrotce chyba pojda sladami ptaka dodo... trzeba je chronic...

ocenił(a) film na 9
klimek8

he he no właśnie. to bardziej już indywidualna sprawa jak kto znosi taki wolniejszy rytm filmu. osoby potrafiące szybciej odczytywać znaczenia pewnie szybciej się niecierpliwią. ja akurat lubię taki wolniejszy rytm bo mi się nigdzie nie śpieszy:) i jeszcze jedno - łatwo było mi utożsamić się z głównym bohaterem. po kilku pierwszych ujęciach zestroiłem się z jego odczuwaniem rzeczywistości - może właśnie dzięki temu że jego życie zostało przedstawione jakby w rzeczywistym czasie.

ocenił(a) film na 3
klimek8

ja sie calkowiecie zgadzam z pierwsza opinia - NUDA. Niczego nowego tam nie zobaczylam i raczej uznaje za strate czasu. Stephen Dorff za to 5 gwiazdek za wrazenia wizualne ;)

Astarte_filmweb

Chyba o to chodziło reżyserce, że życie celebryty nie jest fascynujące i przepełnione nie wiadomo jakimi wciągającymi przygodami, jak to mogłoby się z pozoru wydawać.

ocenił(a) film na 4
arma

alez czy to nie jest raczej oczywiste?

klimek8

Tzn. co jest oczywiste?

klimek8

I jeszcze jedno: wydaje mi się, ze motywy powtarzalne u Coppoli składają się na jej styl

ocenił(a) film na 4
arma

oczywistym jest to, ze pod pokrywa gwiazdorskiego blichtru kryje sie pustka... taki jest temat tego filmu... to juz jest truizm... jak to, ze ludzie tak naprawde kochaja wojny, etc... dla mnie osobiscie to juz dzisiaj duzo za malo...

klimek8

Ale pokazać to w taki sposób, ze to się faktycznie czuje? Dzisiaj już chyba nie ma TEMATU, który mógłby wydawać się nowatorski. Coppola nakręciła film o gwieździe Hollywoodu, każdy aktor młodego pokolenia marzy chyba o takiej karierze, a reżyserka przypomina, patrz przecież jego życie nie różni się niczym od twojego. Robi to w sposób sugestywny, ja wierzę w tę historię, czuję tę pustkę, beznadzieję, zblazowanie, i to mi wystarczy, aby docenić film.

ocenił(a) film na 4
arma

ja tez w to wierze i uwazam, ze film jest 100% szczery na swoj sposob, ten i inne jej filmy dlatego je lubie... ona z pewnoscia na ten temat cos wie.
tematow nowatorskich nie ma, ale sa ciagle nowe ujecia starych tematow, bo swiat sie zmienia i zmieniamy sie my... mysle, ze sofia coppolla nie znalazla nowego ujecia tematu alienacji... to wszystkko juz bylo, jest przeciagniete - to jedyny pomysl... naprawde polecam film pt. Uzak... Tez jest o nudzie, ale jak to jet ujete... dla mnie bomba...

klimek8

Znam "Uzaka", też jestem tym filmem oczarowana. U Ceylana było więcej emocji, przejęła mnie samotność bohatera, współczułam mu, u Coppoli tego nie ma, i to jest właśnie to inne ujęcie.

ocenił(a) film na 4
arma

ok, to jest juz kwestia gustu, w koncu kazdy film jest tylko hipoteza...

ocenił(a) film na 9
klimek8

Rozumiem że film wydał Ci się nudny ale Somewhere nie jest o nudzie! :)) poza tym, ludzie, czego wy oczekujecie - nowych informacji na temat alienacji??? to poszukajcie we współczesnych pracach naukowych na ten temat (zresztą nie sądzę, żebyście znaleźli tam coś szczególnie odkrywczego, w porównaniu z tym, co można znaleźć w Kapitale Marksa). Sztuka filmowa jest trochę o czym innym... Somewhere też w żaden sposób nie pretenduje do tego by być filmem nowatorskim pod względem formalnym. Z rozmysłem reżyserka wybrała stylistykę oldschoolową - przypominającą filmy Antonioniego, czy niektóre filmy Wendersa.

ocenił(a) film na 1
francislionel

Do mnie takie kino nie przemawia i już ten stan się zasadniczo nie zmieni. Jak dla mnie, w 2010 roku nastąpiła klątwa Wenecji, bowiem zarówno "Somewhere", jak i "Essential killing" to filmy słabe, na siłę poetyckie. Mam czasami wrażenie, że wiele osób się nimi zachwyca, bo tak jest politycznie poprawnie, że jeśli ktoś dał nagrodę X czy Y, to w dobrym tonie jest się wypowiadać o nich w sposób pochlebny.

Wszystko, co można pokazać, można pokazać w sposób przynajmniej odrobinę nowatorski. Kwestia koncepcji reżysera, a Coppoli pierwiastka nowości zabrakło. Nie zgadzam się, że tematu alienacji nie można pokazać w nowoczesny sposób. Przykładem jest "Reign over me", gdzie można wciągnąć tę kwestię w inne ramy. W kinie, jak mówił miesiąc temu (a może dwa?) Skolimowski, najważniejsze jest to, żeby się nie nudzić. Sam zapomniał chyba o tej zasadzie i - niestety - zapomniała też o niej Sofia.

Dla mnie "Somewhere" jest nieporozumieniem i jeśli Tarantino (de facto przewodniczący weneckiego jury) widzi zarówno w nim, jak i "Essential killing" jakiś kamień milowy czy nawet jego zalążki, to jestem esencjonalnie "zabity".

Eriksson88

I czy nie można wyciągnąć z tego wniosku, ilu odbiorców sztuki, tyle opinii?

ocenił(a) film na 4
Eriksson88

zgadzamy sie totalnie... ja tez uwzam, ze Essential Killing jest po prostu zenujacy - pseudo poezja na calego... bylem na rozmowie z p. Skolimowskim - duzy szacunek za caloksztalt - i jak zaczal perorowac, ze Essential to kino poetyckie, to prawie padlem ze smiechu... Dla mnie ten film jest tak durny jak politycznie naiwny - i za nic nie wpisalbym go w nurt kina poetyckiego, bo dla mnie filmem poetyckiem na przyklad jest Secrets of the Beehives... wniosek jest taki, aby brac werdykty festiwalowe z duza rezerwa... Tarantino na liscie soich ulubionych filmow w 2011 nie umiescil Somehwere... Kto nie wierzy, niech sam sprawdzi... Hmm.....

ocenił(a) film na 4
klimek8

na liscie ulubionych filmow w 2010 oczywiscie...

ocenił(a) film na 9
klimek8

chciałem podkreślić, że jak oglądałem pierwszy raz Somewhere, nie wiedziałem, że został nagrodzony Złotym Lwem, i mimo to film bardzo mi się podobał – od pierwszej sceny. Essential Killing nie widziałem bo taka tematyka mnie odstręcza. Poza tym, uważam że mimo tego iż trudno nazwać film Coppoli nowatorskim, to jednak jest w nim coś niezwykle świeżego. Udało jej się uchwycić dość uniwersalną prawdę o kondycji współczesnego człowieka w sposób lekki, tak po kobiecemu - pełen wdzięku nawet, a jednocześnie wynikający ze szczerego, prawdziwego doświadczenia reżyserki.

francislionel

Mogę się podpisać pod tym, co napisałeś o filmie Coppoli.:-)

ocenił(a) film na 4
arma

to prawda - masz racje wspominajac o kobiecym ujeciu... to sie czulo nawet w Antoninie - w tych scenach z imprezy, o zmierzchu przed fontanna na Wersalu, gdzue sie czulo niesamowita swiezosc... ja osobiscie calkowicei kupuje Antoiniee, chyba jestem jednym z nielicznych.. pokazac wersal i dwor jakby to wszystko bylo jednym wielking sleep-over party? dla mnie bomba.. i muza The Cure na koncu mnie juz zupelnie rozwalila - odplynalem... tam jej sie udalo ujac temat w nowy sposob... proze dla porownania zobaczyc film Rosseliniego o Henryku XIV - i wtedy zobaczycie dwie ekstremum pewnego pomyslu.. I juz prosze mi nie mowic, ze nic nowego nie da sie odkryc a awangarda tkwi w tym, aby pomysl polegal na tym, aby nie bylo pomyslu.. odnosnie Somewhere

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones