Pomijam już pozostawione po angielsku fragmenty dialogów typu "Nah" czy "Cool". W filmie pozostał jednak taki babol, dyskwalifikujący tłumacza jako kogoś, kto filmu nie oglądał (nie wyobrażam sobie, z jakiego innego powodu można by nie skojarzyć poprawnego znaczenia słowa):
(W oryginale - cytuję z pamięci:)
- Who's Cleo on your cast?
- It's my daughter.
(Wersja tłumacza:)
- Kim jest Cleo z obsady?
- To moja córka.
(Co oznacza, że córka, z którą główny bohater utrzymuje szczątkowy kontakt, miała niby zagrać z nim w jego ostatnim filmie - podczas gdy jasne jest, że nie ma ona z jego hollywoodzką karierą nic wspólnego).
(Wersja poprawna:)
- Kim jest "Cleo" na pana gipsie? / Kto podpisał się "Cleo" na pana gipsie?
- [To] moja córka.
Najwyrażniej nie oglądał. I nie jest to żaden ewenement. Bardzo często tłumacz dostaje wyłącznie oryginalną listę dialogową do przetłumaczenia, a nie mając kontaktu z obrazem, nie potrafi "wyczuć" kontekstu. Tak więc nie dyskwalifikuje to tłumacza, tylko polskich dystrybutorów.
Dokładnie, bardzo trafne spostrzeżenie. O ile jeszcze cool można puścić, bo ten zwrot jakoś tam wrósł w język polski, to też zwróciłem uwagę na zupełnie przeinaczony i przez to pozbawiony sensu fragment z 'obsadą'. Sprawa jest tym bardziej żenująca, że dostaliśmy polską wersję po bodajże 8 miesiącach od angielskiej premiery, a film wcale nie poraża (wręcz przeciwnie) ilością linii dialogowych.