Coppola zachęcona olbrzymim sukcesem Między Słowami chciała zrobić film w podobnym stylu, przez co kilka razy miałam deja vu. Nie mówię już nawet o ogólnym zarysie filmu - samotność, brak pomysłu na życie, wielkie miasto które jeszcze ten stan pogłębia i takie tam, ale nawet pojedyńcze mniejsze sceny. Przykładowo jak Johnny je ze swoją córką lody we włoskim hotelu oglądając Przyjaciół z włoskim dubbingiem - od razu zobaczyłam głównych bohaterów miedzy słowami w japońskim hotelu popijajacych sake. Inny przykład - rozmowa telefoniczna Johnnego z jakąś kobietą "I'm fu**ing nothing" i w odpowiedzi - poradzisz sobie. Identycznie w Lost in Translation kiedy Charlotte zadzwoniła do swojej przyjaciółki i zaczęła żalić się na swoje małżeństwo, a w odpowiedzi co "baw się dobrze w Tokio". I jeszcze wiele innych, które wyleciały mi w tej chwili z głowy.
Jestem ogromną fanką Lost in Translation, więc dla mnie film Somewhere jest słabą próbą skopiowania genialnego filmu z Murrayem i Johanson.
I jeszcze to zakończenie... Zostawia swoją furę na poboczu i idzie przed siebie.. Bez plecaka, bez niczego na środku pustkowia. Rozumiem, że udanie się w podróż to symbol zmiany, ale co z jego córką, która tak kochał? A z resztą, wyszedł z tego samochodu bez niczego, pewnie po 20 metrach zawrócił...
Jeśli zdradzasz w swym tekście zakończenie filmu, to ostrzegaj przed tym łaskawie, OK? Sam film już widziałem, ale zapewne trafiają tu i tacy, którzy dopiero się wybierają i raczej nie chcieliby wiedzieć jak się kończy.
Zakończenie to, jak zresztą sama zauważyłaś, jest symbolem jakiejś zmiany w życiu bohatera, wyrwania się z błędnego koła w którym tkwił. I w związku z ową symbolicznością pytania o córkę czy też wytykanie że wyszedł bez niczego jest zgrubsza bez sensu, uważam.
Każdy może sądzić inaczej, ale dla mnie końcowa scena była bardzo naciągana. Wyglądało to trochę jakby wyszedł rozprostować nogi. Mogło być chociaz ukazane, że skończyło mu się paliwo albo cokolwiek. Może po prostu czepiam się szczegółów. Poza tym nie było to zbyt górnolotne - rzucenie wszystkiego i wyruszenie w drogę, wręcz banalne.