PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=509402}
5,9 13 742
oceny
5,9 10 1 13742
6,6 15
ocen krytyków
Somewhere. Między miejscami
powrót do forum filmu Somewhere. Między miejscami

"Między Słowami" przekazuje swoje przesłanie bardzo subtelnie jednak scena która byłaby subtelna po 30 sekundach jednego ujęcia staje się dość pretensjonalna po 3 (słownie trzech) minutach.

Rozumiem- Sceny z jazdą samochodem pokazują że Johny zmierza do znikąd. Ale nie trzeba do tego wracać co chwilę.

Rozumiem- Scena z torem wyścigowym jest dobrze skadrowana i pokazuje że Johny kręci się w swoim życiu w kółko i zmierza do znikąd. Ale 3 minuty to już trochę przesada.

Rozumiem- Scena gdzie Johny siedzi z zaklejoną tworzą wśród figurek kosmitów pokazuje że czyje się jak dziwadło, ktoś obcy. Ale na miłość boską jak długo można.

Być subtelnym to jedno a być zakochanym w sobie samym to co innego. I taki właśnie jest ten film. Kocha sam siebie za smak artystyczny, wyrafinowanie, no i te symbole, przecież co jak co ale symbole to muszą być, im dłużej tym lepiej. A że na siłę to nieważne.

ocenił(a) film na 8
miszatujest

Nie wiadomo czy te symbole są. To tylko znaki, które próbujesz odczytać, nadac jakiś sens temu co widziałeś. Potem już tylko potrzebujesz opowiedzieć się po jakiejś stronie. Nie kupujesz tego. Trudno. Nie sądzę żeby Sofia musiała się na coś silić. Ona ma lekką rękę. Piękny film i tylko taki co ma sens w kinie. Ze świetną muzyką, głównie w wymiarze commercial indie, którą wykorzystywała z powodzeniem w poprzednich produkcjach (Air, Shields, Radio Dept itd). Przy następnym powinna zaromansować z M83.

ocenił(a) film na 4
ethan33

"Nie wiadomo czy te symbole są" - Czyli sceny które wymieniłem i inne nie mają żadnego znaczenia? Nic nie symbolizują nie wnoszą nic do
obrazu postaci? Są jedynie ładnymi, w dużej mierze nieruchomymi kadrami dającymi wrażenia estetyczne i wpływającymi na uczucia widza?
Nie zrozum mnie źle, kino powinno wpływać na emocje ale tu widziałem tylko próżność reżyserki. Jedyne co mnie pociesza to to że ktoś coś z tego filmu miał.

ocenił(a) film na 8
miszatujest

Właśnie. Słowo próżna. Taka jest postać grana przez Dorffa. Próżna i zmanierowana.
Co do scen, może nie mają, może mają. W swoim innym poście przywołałem Limits of Control Jarmuscha, bo to takie kino. Tyle, że Jim przełożony na język Coppoli. Dziwny brak nominacji do Oskara, bo to jednak nieco wyższa półka niż Czarny Łabędź czy Jak Zostać Królem.
Brak symboliki nie jest równoznaczne z tym, że coś nie ma znaczenia. Symbolika może co najwyżej nałożyć na film piętno pretensjonalności. Rzadko udaje się przeskoczyć z nią gdzieś wyżej (chlubny wyjątek to Donnie Darko), w większości wypadków mamy do czynienia z pseudofilozofią i gniotami filmowymi by wspomnieć tutaj zwłaszcza Mr Nobody.
Głównie chodzi jednak o stany Dorffa, których możemy się jedynie domyśleć opierając je o własne doświadczenia. To chyba najbardziej męski film Sofii, tak sobie myślę.
Przede wszystkim nie jest to jednak film z cyklu: nie wiem co obejrzeć, mam na kompie jakieś filmy. Somewhere? Co to może być. Chyba spróbuję ;)

ocenił(a) film na 4
ethan33

Postać Dorffa jest jak najbardziej próżna i zmarnowana, to jest jasne. Co mi się nie podoba to to że ten fakt był wbijany widzom w kółko, i w kółko i w kółko właśnie przez te przeciągane sceny które mnie najzwyczajniej w świecie irytowały. Jeśli komuś udało się stworzyć jakąś estetyczno emocjonalną więź z tym co widział to świetnie ale dla mnie film był artystyczny na siłę.
Mr Nobody miał ten sam problem jednak w przeciwieństwie do Między Słowami było coś nad czym można było się chwilę zastanowić. Tutaj można tylko kontemplować w milczeniu (do osiągnięcia swojego progu tolerancji).
Limits of Control nie widziałem ale tak na nawiasie film Coppoli przypomniał mi opowiadanie Hemingwaya Big Two Hearted River. Tak jak tutaj mamy bohatera robiącego zwykłe codzienne czynności bez większych emocji. Tylko między wierszami można domyślić się z czym tak naprawdę się zmaga. Tamto opowiadanie wciągnęło mnie do końca, film niestety niezbyt.
Co do twojego ostatniego akapitu, to cóż powiedzieć. Ludzie oglądają filmy jak leci. Ja akurat wiedziałem na co się piszę i rzadko przeszkadza mi wolne tempo filmu czy jego artystyczny język. Tutaj, w podanych przyczyn, niestety tak.

ocenił(a) film na 8
miszatujest

Mnie równiez, może nie irytowały, ale bardziej nudziły pewne sytuacje. Tylko zacząłem już od jakiegoś czasu te irytacje i znudzenia odkładać na bok, zwłaszcza, że Somewhere jest filmem którym żyje się równiez po seansie. Trochę jak Zawód: Reporter Antonioniego. Takie filmy mają większą wartość. Zresztą Maria Antonina strasznie irytowała, a jednak to znakomity film. To trochę jak z muzyką. Sporo jest takiej która się podoba od pierwszego przesłuchania, ale zawsze najlepszymi są te płyty których inicjalne odsłuchy niekoniecznie wróżyły dobrze. Z czego biorą się te wszystkie irytacje, nuuuudy itp.? Chyba z oczekiwań widza. Z chęci poprowadzenia samemu filmowej historii. Ale nieważne. Każdy odbiera to wszystko inaczej, każdy ma swoje zdanie. Jak dla mnie (i dla paru znajomych) czołówka tego roku.

ocenił(a) film na 4
ethan33

Acha jeszcze co do Czarny łabędź i Jak zostać królem. Oskary Zawsze wolały filmy bardziej "chodliwe" wśród widzów. W końcu te nagrody to w dużej mierze platforma promocyjna dla przemysłu filmowego. Dlatego, nawet jeśli Weneccy krytycy, pokochali Somewhere i nawet jeśli zdobył on uznanie wśród amerykańskich recenzentów to Akademia nie zaryzykował by.

ocenił(a) film na 9
miszatujest

"Oskary Zawsze wolały filmy bardziej "chodliwe" wśród widzów"

A zeszłoroczny zwycięzca, czyli "The Hurt Locker"? Zaś "Somewhere", niestety, nie miało szczególnie dobrej prasy w USA. Nie dostało tam ŻADNEJ nagrody, ani nawet nominacji.

ocenił(a) film na 4
Sqrchybyk

Zawsze znajdzie się wyjątek. Hurt Locker byłby politycznym odstępstwem od reguły. Crash też był czarnym koniem (dowcip rasowy niezamierzony:). Ale już, King's Speech, Slumdog Milionaire, No Country for Old Men, the Departed, Milion Dolar Baby, Lord of the Rings były faworytami widzów. Przynajmniej na początku.

Co do odbioru Somewhere w stanach to swoją opinie oparłem o pozytywne recenzje Rogera Eberta i A. O. Scotta ale pewnie masz racje jeśli chodzi o całokształt.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones