Ja się do takich zaliczam, bo...kocham subtelne ujęcia metropolii Sofii Coppoli (w każdym z jej filmów widać, że jest świetnym fotografikiem) i jej specyficzne poczucie humoru:) Co prawda wkradło się trochę wtórności, ale mi one nie przeszkadzały.
Dokładnie tak:)Ja właśnie lubię i cenię filmy S.Coppoli za niepowtarzalny klimat,za mała ilość zawartych dialogów,za piękne zdjęcia:)
nie zgadzam się. "między słowami" mi się spodobało, a ten film uważam za pomyłkę. zdecydowanie zgadzam się z recenzją Karoliny Sulej w bodajże przedostatnich "WO"... pewnie wiele osób jej nie czytało, więc pozwolę sobie zacytować fragmenty , bo zaraz rzuci się cała zgraja osób, zarzucając mi, że się nie znam i że nie mam żadnych argumentów na to, że film jest kiepski.
otóż:
"Być może dlatego nowy film Sofii Coppoli tak irytuje - to próba napisania tej samej piosenki raz jeszcze" (...)
Jest jednak w "Somewhere" tyle scen wręcz bliźniaczo podobnych do tych z "Między słowami", panuje tak podobnie słodko-smutny nastrój, a bohaterowie są tak podobnie zagubieni, że trudni nie przeżywać nieprzyjemnego deja vu. Być może jest to próba napisania rozmowy tych dwóch filmów. Ta rozmowa jest jednak nudnawa."
(...)
Johnny przeżywa jednak kryzys - czuje, że jego idealne życie bon vivanta, buntownika jest puste i powierzchowne. W zrozumieniu, co jest naprawdę ważne, pomaga mu 11-letnia córka Cleo. Podobna historia została już wcześniej opowiedziana, i to lepiej, w kinie z pozoru mniej ambitnym - w komedii romantycznej "Był sobie chłopiec", oraz w serialu "Californication". Kino gatunkowe, popularne, potrafi czasem lepiej radzić sobie z demontażem stereotypów niż filmy autorskie. "Somewhere" to zbyt wiele stereotypów podanych bez mrugnięcia okiem."
ach, i z góry uprzedzam komentarze typu "oceniłaś (jakiśtam tandetny i w ogóle och ach tak kiepski film) na 10, nie znasz się na filmach, więc co się wymądrzasz" będą olewane, bo są tak głupie, że aż śmieszne.
dziękuję, dobranoc.
Mnie "Somewhere" bardzo się podobał. Uważam, że bez tych długich melancholijnych ujęć, których wielu znudziły, a nie zaciekawiły, film nie miał by tego czegoś, o co głównie zabiegała się reżyserka. Przez te długie sceny, chodziło to to by zastanowić się nad życiem bohatera, a później porównać go do swojego. Czy nie jest podobnie? O to właśnie [ przynajmniej w moim odczuciu] chodziło!
I oczywiście przeurocza, genialna rola Elle Fanning, siostry wspaniałej Dakoty. Obie są niezwykle zdolne i przeurocze.
Ja też podobnie jak superheroina69 nie zgadzam się z tą opinią...Uwielbiam "Między Słowami" ,a wg. mnie ten film był nieporozumieniem...Nie odnalazłam żadnego sensu ani refleksji w tych długich przerwach,a i cały film wydawał mi się mało ciekawy i niezrozumiały...Tak się zastanawiam może Sofia Coppola nakręciła film o tym "światku filmowym" który Ona obserwuje (nie mówię broń Boże,że w nim uczestniczy) a przeciętny widz,który nie zna tych "klimatów" po prostu zanudzi się...Proszę nie piszcie komentarzy typu "jesteś pusta i nie umiesz się zagłębic w fabułę filmu" itp.
Mnie po prostu się nie podobał.Mam nadzieję,że Coppola zachwyci mnie jeszcze tak samo (a może i więcej) jak "Między Słowami"
Pozdrawiam
Moim zdaniem, nieporozumieniem nie jest, jest ok, ale nie powala. "Między słowami" jest dużo lepsze po prostu, wszystkie "smaczki" są tam lepiej dograne. "Somewhere" brakuje świeżości. Ale przyznam, że Elle Fanning jest urocza ;)
Mam podobnie, Między słowami kocham a ten film mnie znudził. Chociaż do Między słowami przekonałam się po czasie, więc może i teraz tak będzie ;)
Mnie rozczarował, chociaż nie jest najgorszy. Porusza podobny temat co "Między słowami", ale to co zachwycało w MS tutaj jest jakby bledsze, cieńsze, słabszej konstrukcji.
Ten film jest zdecydowanie inny niż "między słowami". Jedyne co te filmy łączy to podobne środki przekazu. Jest to koncepcja reżyserska w której reżyser przekazuje pewne treści w podobny sposób. Nie można zarzucić Q.Tarantino że jesgo filmy są słabe, mimo że wszystkie opierają się o łamanie konwencji kina komercyjnego, oraz o czarny humor. To samo z Rodriguezem który bazuje na kine klasy C. Można wymienić też Tima Burtona który bazuje w swych dziełach na gotyku oraz trupach.
Sofia Coppola w swoich filmach używa wielu dłużyzn. Są wykorzystane doskonale moim zdaniem. Warto nadmienić że w "super ujęciach" wielbi się Jim Jarmush. NIkt nie powinien w jej filmach oczekiwać na punkt kulminacyjny, bo ten jeśli w ogóle jest to ukryty za statyką.
Ważnym punktem w określeniu jej twórczości jest (jak to ja nazywam) statyczna dynamizacja postaci. Czyli bohater nie zmienia się nagle w wyniku jakiegoś faktu czy decyzji.
Coppola wielbi się też(jak tu już mnie uprzedzono) w słodko gorzkich scenach.
Co jeśli tyczy się fabuły. Wspólnym punktem między filmami jest przemiana bohaterów. Subtelna ale przemiana.
Reżyserka o "Lost in Translation" powiedziała mniej więcej coś takiego: "Ten film jest o wspaniałych momentach w życiu, które choć krótkie zmieniają całe twoje zycie". Bohaterowie filmu rzeczywiście spędzają ze sobą kilka nocy w Tokio, co odrobinę u nich zmienia percepcję na otaczającą ich szarą rzeczywistość( pewnie dlatego Tokio - miasto kolorów zostało wybrane przez Sofię)
"Somewhere" jest pewnego rodzaju portretem mężczyzny który pływa w zawiesistej brei bogatego życia. NIe robią na nim wrażenia nawet tancerki go go które są taką samą atrakcją jak wypicie whisky. Nieświadom niczego zostaje odwiedzony przez córkę. Główny bohater próbuje pokazać córce swoje przyzwyczajenia (nieświadomie) chce być jak najbardziej "cool" tatą. Jest jednak nieświadomy że tak naprawdę to jego córka go w pewien sposób wychowuje, pokazuje jak" tak naprawdę" powinno być.
Filmy, absolutnie nie są takie same.
niestety, nie zgodzę się z ą tezą, lubię Sofię Coppolę, za przekleństwa niewinności i Między słowami, ale Somewhere jest kiepski, brak mu polotu i się ślimaczy, niby film o emocjach i zagubieniu i odnajdywaniu siebie, ale jakoś mało to wszystko przekonywujące... licze ze jej kolejne filmy będą lepsze.
kompletnie się nie zgadzam. dla mnie Między słowami to mistrzostwo w swoim rodzaju a Somewhere nie podobało mi sie kompletnie. wg mnie to krzywdzące porównywać te filmy do siebie.
Krzywdzące dla kogo?:) Dla Ciebie?:))) Trudno, bo dla mnie i dla Sofii Coppoli na pewno nie!:)