I o dwóch dziewczynach z róznych kultur, które zostają serdecznymi przyjaciółkami. Polecam film dobry i niepospolity. Bardzo mi się podobał.
Aż mnie zdziwiło zakończenie w którym Żydówka mówi, że "urabiają swoich facetów jak glinę". Pierwszy raz spotkałam się z filmem, w którym reżyser pokazuje obce religie (a przede wszystkim islam) w dobry sposób, podobnie jak los kobiet w tych religiach. Co najważniejsze kobiety te są związane ze swoją tradycją i nie dążą do zachodniego stylu życia. I potrafią być szczęśliwe. A mężczyźni nie traktują ich jak niewolnic, tylko jak partnerki. Miło zobaczyć taki obraz małżeństwa.
Pokazuje też, że nietolerancja zaczyna się w wieku dziecięcym i bierze się od rodziców/opiekunów (dorosłych). Najłatwiej poróżnić ludzi religią.
Mi jednak zabrakło przedstawienia w filmie drugiej strony medalu. Generalnie można by wywnioskować że wszyscy żydzi i muzułmanie żyją w przyjaźni i zgodzie. Nikt nikogo w takich ortodoksyjnych rodzinach do małżeństw nie zmusza, tylko co najwyżej delikatnie sugeruje. A wszystkie żydowskie czy muzułmańskie kobiety pragną dla siebie przyszłości tylko jako matki, żony i gospodynie domowe, a jeśli już trafi się jakaś czarna owca to musi być to ladacznica której tylko sex, narkotyki i alkohol w głowie.
Zapewne są takie przypadki jak te przedstawione na filmie, ale są też takie z przeciwległego bieguna, a większość stanowi prawdopodobnie to co pomiędzy nimi. No i właśnie tego mi zabrakło .
Film bardzo naiwny. A i patriarchat przedstawiony w wyjątkowo cukierkowy sposób. Dla Europejki na pewno niestrawny. Ale prawda jest taka, ze nie wszystkim zachodni styl życia się podoba. Dziwne, prawda?
Co do urabiania męża jak glinę. Podejrzewam, że sprytne kobiety potrafią manipulować swoimi mężami.