Kolejny nudny film katastroficzny o przewidywalnym zakończeniu. Dzielny ojciec ratuje swoją rodzinę przed katastrofą... i żyli długo i szczęśliwie. Tak w skrócie można streścić całą fabułę. Wszystkie budynki się zawalają, ziemia się rozpada, ale oczywiście głównym bohaterom jak zawsze udaje się w ostatniej chwili uciec z każdego niebezpiecznego miejsca. Do tego jeszcze dorzucić wątek miłości, rodziny itp. - typowe naiwne kino amerykańskie. Owszem, efekty specjalne bardzo widowiskowe, ale w dzisiejszych czasach to już nie jest nic nadzwyczajnego.
Dokładnie, odzyskana miłość, znaleziona nowa miłość. Wyczynowe jeżdżenie, latanie i pływanie. Dwayne dał komuś po gębie. Każda akcja kończy się o sekundy lub centymetry od śmierci. Totalna kopia "2012" tyle że mniej wody. Aha no i super wyszkolona córeczka ratująca sytuacje. Ogólnie to waliło kiczem i wtórnością. A mogli dobrze wykorzystać tytuł i zrobić film o GTA. No i czerstwe dowcipy.
Oglądać tylko dla efektów i scen akcji.