To że aktorzy na siłę naśladują "kresowy" akcent i bohaterów kultowej trylogii nie sprawia automatycznie, że film będzie super komedią jak pierwowzór! Tamtych aktorów NIKT nie zastąpi! Znowu podpinanie się pod kultowe filmy, tylko po to, żeby na sentymencie ludzi do kin ściągnąć i zarobić? Chłopi, Znachor, teraz Sami swoi, nosz k... ile można?! Naprawdę nie ma już ludzi z nowymi pomysłami? Szacun dla pana Mularczyka, że w tym wieku wciąż działa, ale sam pomysł to jeszcze nie gotowy produkt. Ja odradzam, nic ciekawego
Ale ten film nie powstał po to, aby zastąpić tamte. To jest całkiem nowy film, który nie jest tylko komedią, ale i dramatem. Wzrusza, pokazuje wojny i tułaczki, jak Polacy kiedyś żyli na terenach, które są już ukraińskie, bo Polaków stamtąd wygnano. To jest ciekawa lekcja historii dla opornych i przypomnienie, że życie jest kruche, dlatego należy je przeżyć tak, aby móc na koniec spojrzeć sobie w twarz w lustrze. Mi się bardzo podobał.
Pełna zgoda, że jest to nowy film, brak, że całkiem. Gdyby tak było to zapewne ani tytuł ani fabuła nie nawiązywałyby do Klasyka (przez duże "K" właśnie)sprzed kilku dekad i jednocześnie jednej z najlepszych polskich komedii jakie kiedykolwiek powstały. Zgadzam się z przedmówcą, że film może i ciepły, itp, ale zabawny bywa może jedynie czasem. Wspomniane natomiast przez Ciebie motywy wojny i tułaczki jakkolwiek ciekawe nie wydają mi się przyczynkiem do poszukiwania jakiegoś drugiego dna czy wybitnie głębokiego sensu tej produkcji. Znacznie ciekawsze były w moim odczuciu zmiany w kwestii nieszczęśliwej miłości Kazimierza i Nechajki, ale fakt, że to i inne motywy w filmie znacznie odbiegały od tego co zostało przedstawione w oryginalnych "Samych swoich". Mówiąc dzisiejszym językiem zmienione zostało mocno "uniwersum" trylogii, od wspomnianej nieszczęśliwej miłości, przez różne mniejsze i większe rzeczy typu kogo Jaśno kosą po żebrach przejechał aż po płeć pawlakowej kobyły. Dodatkowo ja miałem, że się tak wyrażę, sporo do czynienia z "ludźmi z akcentem" i tutaj Pan Bobik bryluje, boć on przecie z Hajnówki, ale reszta w większości razi me uszy czymś co przypomina mi okropną parodię akcentu prezentowaną przez panią Żak w "Ranczu". Główny aktor w moim mniemaniu również bardzo dobrze poradził sobie z oddaniem motoryki Pawlaka za co wielki szacun. Niestety słowo "konus" pada w tym filmie w ciągu minuty więcej razy niż padło w całym filmie Pana Chęcińskiego i tak jest mniej więcej z każdą kwestią czy też scenką która śmieszyła w oryginale, np: "pojedź no do płota". Niezrozumiałym jest też dla mnie to, że w kilku miejscach Pan Żmijewski chciał wstawić sceny żywcem wzięte z oryginału jednak pozmieniał ciut np. dialogi czy sytuacje. Dla jasności: wydaje mi się, że rozumiem dlaczego sceny miały się w tym filmie pojawić, jednak nie rozumiem zmian np tekstu modlitwy... I to mniej więcej tyle. Film nie jest zły, ale oceny typu 7 czy 8 (nie wspominając o wyższych) uważam za mocno przesadzone. Taki sobie średniak na 5 z rzeczywiście miłymi dla oka plenerami.
Ja przede wszystkim myślałem, że ten film pokaże jakie były początki konfliktu. I tutaj historia miłości byłaby perfekcyjna - zwłaszcza, gdyby Pawlak jednak wyjechał i panna została wydana w międzyczasie za Kargula. Przecież to byłby samograj. A tak dostaliśmy idiotyczną historię miłości do konia. A konflikt po prostu jest od nie wiadomo jakiego okresu. Konus też jest nadużywany, zamiast śmieszyć denerwuje. Natomiast kompletnie nie zgadzam się z oceną motoryki Pawlaka. Aktor nie przemyślał kwestii wieku w jakim jest jego bohater i w jakim był pierwowzór i wyszło trochę głupio. Najzabawniejsze jest, że oceniłem film na 4/10 na imdb, dokładnie jak krytycy. Niestety dla mnie ogromny zawód.
Film jest nakręcony (chyba) na podstawie książki "Każdy żyje jak umie czyli skąd się wzięli Sami Swoi" Andrzeja Mularczyka, więc tak miało być, problem w tym że dzisiaj ani aktorzy nie potrafią grać, ani nie ma reżyserów, którzy by to udźwignęli.
To nie jest wina aktorów w 100%. Charakter jacy mieli aktorzy w tamtych latach był nie do podrobienia i po prostu był naturalny, tutaj trzeba by to było udawać, a jak wiadomo to trudne, skoro wychowywali się w zupełnie innych czasach
Skoro aktorzy nie potrafią zagrać, to jakaś ich wina jest, ale masz rację - tak samo było w kontynuacji "Przeminęło z wiatrem", nakręconej kilkadziesiąt lat po oryginale. Z drugiej strony filmy takie jak "U Pana Boga w ogródku" udowadniają, że da się odtworzyć klimat prowincji i w tej kwestii mogło być lepiej, a jest jak jest, czyli słabo.
Wiadomo, że film będzie rozczarowaniem dla wszystkich, którzy poszli do kina z nastawieniem TYLKO na komedię, a nie otworzą się w trakcie filmu na fakt, że ten film ma jednak drugie dno i jednak jest on podzielony na komedię i refleksyjne i wzruszające momenty. Zazwyczaj należy zagłębić się w fabułę, chociaż wiadomo, że jak idziesz do kina, to raczej będzie nastawienie na relaks, bez względu na tematykę ;)
Przecież ten film jest strasznie płytki, tam nie ma miejsca na drugie dno. Wszystkie refleksyjne momenty zostały zarżnięte.
Dobrze nakręcony film jest w stanie ukazać tło historyczne w sposób zrozumiały dla osób, które go nie znają. Tu nie do końca wiadomo dlaczego dzieją się różne rzeczy, jeżeli nie zna się historii przesiedleń, a np moich roczników o tym nie uczono.
Zaznacz prosze ze Ciebie nie śmieszą :) właśnie wróciłam z kina i wszyscy mieli ubaw
nie ma tej lekkości co poprzednie części, długa i nudna historia, i ogromnym minusem są zbyt poważne wstawki, które wcale nie są śmieszne :( Ta seria filmów to moje dzieciństwo i wakacje w kinie :)
No nie ma, dałem 4/10. Ale generalnie się wynudziłem na tym filmie, a uśmiechnąłem dwa razy, ale raczej chyba w zupełnie innym miejscu niż wymyślił to scenarzysta...