Czy tylko moim zdaniem film miał potencjał na arcydzieło ale skończył się w momencie wejścia polityki? Film mniej więcej w połowie zafiksował się na polityce i połowa filmu jest polityczna co mnie kompletnie od niego odrzuciło (mimo że pierwsza połowa zapowiadała super seans). Można było liznąć polityki i przejść dalej skupiając się na hejcie na różnych płaszczyznach a nie na polityce. Drugą połowe filmu ledwo wymęczyłem do końca.