Jako obraz poruszający kwestie internetu i jego wpływ na człowieka można stwierdzić, że film jest kiepski. W 2017 dobrze wiemy, że ciemną stroną korzystania z sieci nie są emo nastolatkowie uzależnieni od gier tylko ekstremizm i różne bzdury w stylu ruchu antyszczepionkowego, które rozprzestrzeniają się z prędkością światła. Timothy snyder w swojej "o tyranii" często zwracał uwagę na to, że ludzie czerpią informację z facebooka i innych beznadziejnych źródeł i stąd mamy te całą barową prawicę w stylu trumpa czy le pen. Na dodatek w mniej więcej tym samym czasie powstał brytyjski black mirror, który dużo inteligentniej i celniej pokazywał zagrożenia związane z rozwojem technologii, a tu mamy powierzchowną, tabloidową bzdurkę.