... rozłożył mnie na części pierwsze. Ona nawet nie musi starać się być zabawna (w przeciwieństwie do Sam'a Heill'a, któremu raczej mało zgrabnie to wyszło), ma do tego wrodzony talent.
Komedia całkiem niezła, choć bez Heleny byłaby to już całkiem inna para kaloszy. To ona w tym filmie najwięcej dorzuca do pieca i dzięki niej pozornie żenujące momenty wypadają diabelsko śmiesznie.
Weźmy chociażby postać sekretarki o "dwóch twarzach". Moment, gdy wkracza do biura obładowana siatami, z których wystaje słoik, termos i maskotka - samo jej wejście ostro daje po przeponie.
Wbrew pozorom nie tylko film "Jej wysokość Afrodyta" obnaża talent Heleny do ról komediowych, "Słodycz zemsty" jest jego wydatną kwintesencją.