Film naprawdę słaby. Od samego początku myslałem że z czasem sie rozkręci i zrobi się ciekawie ale się rozczarowałem. Minuty mijały a film cały czas był monotonny i niezbyt ciekawy. Ogólnie rzecz biorąc historia tej rodziny była nudna a cały film nie miał w sobie naprawdę nic pociągającego.
właściwie tylko jedno mogę tu napisać - żal mi Ciebie, że nic z tego filmu do ćiebie nie przemówiło. Tam w każdej minucie się działo, ale trzeba umieć to poczuć, a nie biernie czekać aż coś się zadzieje.
Ogólnie myślałem, że będzie lepiej.. W trakcie filmu również miałem nadzieję, że się rozkręci, ale tu rozczarowanie.. cała historia mało ciekawa..
Wzniosłość końcówki, świetne zdjęcia i muzyka w filmie to jego plusy ..
Heh. I ja sądziłam, że się rozkręci... Ale nie rozkręcił się, a cała ta historia i tak urzekła mnie swoim pięknem.
To źle go odebrałeś. Historia tej rodziny była mało znacząca, jedynie posłużyła jako narzędzie do pokazania współczesnemu śmiertelnikowi to co w życiu jest ważne, a o czym cywilizacja każe nam często zapomnieć, dla własnej wygody.
Jesteśmy ludźmi, obserwujemy, wyciągamy wnioski, snujemy domysły. Tylko tak rzadko robimy to w innym celu niż rzucanie oskarżeń, poniżanie, krytykowanie czy wyśmiewanie innych. Jakbyśmy nie potrafili zrozumieć, że ludzie których uczynkami często gardzimy potrzebują naszej POMOCY, a nie krytyki. Przyczyną tragedii Paula pokazanej w filmie jest nie tylko jego nałóg, czy filozofia życia w stylu "carpe diem", ale też bierność jego bliskich, a raczej niedostatek podejmowanych działań. Film wręcz łopatologicznie wałkuje to wiele razy, to oraz parę innych rzeczy.
Można by się rozpisywać, ale jako odpowiedź na twój post wydaje mi się, że zostało wypowiedziane wystarczająco dużo.
Bardzo dobrze ujęte sedno sprawy. Szacun dla Ciebie za tę wypowiedź. Zgadzam się z nią w 100%. Pozdrawiam!
Na tej zasadzie można by w każdym filmie znaleźć coś mądrego i wyniosłego, film nudny, aż dziw, że Pitt tam zagrał, wg mnie obsada ogólnie też kiepska, jedynie Tom Skerrit dawał radę.
"Przyczyną tragedii Paula pokazanej w filmie jest nie tylko jego nałóg, czy filozofia życia w stylu "carpe diem", ale też bierność jego bliskich, a raczej niedostatek podejmowanych działań. Film wręcz łopatologicznie wałkuje to wiele razy, to oraz parę innych rzeczy."
Ale tam jest dialog cytat: "Dlaczego ci którzy najbardziej potrzebują pomocy nie chcą jej/odrzucają?"
Według mnie w tym tkwi problem Brada na pierwszym miejscu, potem rzeczywiście można by argumentować że ojciec zimny, a matka nieporadna, ale jak już dorośli to mało akcentu pada na rodziców i bracia raczej pretensji nie mają, z resztą takie były czasy. W dodatku Paula odróżniała od rodziny nie tylko ta porywczość, ale też jakby naturalność i integracja z życiem. Ojciec uciekał od życia (czasownik) do Boga, a brat do książek natomiast Paul po prostu żył i nie myślał o konsekwencjach czy rozkładał na czynniki rzeczy tylko walił pięściami albo dał sie porywać hazardowi i alko