Może zatem zabawa w najlepsze cytaty z filmu? Przy czym ostrzegam ludzi którzy tego filmu jeszcze nie widzieli żeby nie czytali tego tematu bo te cytaty TRZEBA usłyszeć NAJPIERW w filmie żeby docenić w pełni ich śmieszność, genialność i mistrzostwo tej komedii...
Zatem pamietajcie, że ostrzegałem :)
Najpierw mój ulubiony (ponieważ to wszystko cytaty z pamięci mogą być pewne nieścisłości):
- ... pozwól, że ci przedstawię: Beata.
– Żony nie musisz mi przedstawiać.
– To nie jest moja żona.
– Twoja nie, ale jego idioto. To mój mąż.
no i dalej...:
Rozmowa między Molibdenem a prostytutką:
– Hej, umiem takie rzeczy, że nie uwierzysz.
– Ja już jestem niewierzący.
Molibden do cioci:
- Pół szklanki herbaty jeśli panie uprzejme...
- Pół? Tak... Zdaje się, że mamy nawet taką szklankę!
Rozmowa między Molibdenem a generałem Mozambikiem
– Gdyby towarzysz generał zechciał dać się zaprosić na tradycyjną wigilię.
– Bardzo chętnie. Kiedy urządzacie?
– Dwudziestego czwartego.
– Aha, znaczy jeszcze przed świętami. Może i słusznie.
Robotnicy w baraku:
- W oczko zagramy?
- A jak się gra w brydża?
- Tak samo tylko we czterech.
Żona Jarząbka:
- On nigdy w życiu nie pił. Tylko zaraz po ślubie przez tydzień. A potem nigdy.
No dobra teraz Wy :-)))
Miałam cytować, ale jako że moja pamięć jest niedoskonała, odwołuję się do solidniejszego źródła:
http://pl.wikiquote.org/wiki/Rozmowy_kontrolowane
(Ciocia Lusia z Haliną biją wszystko na głowę^^ Szczególnie jeśli chodzi o konspirację i hasła.)
Dorzucę kilka, których nie ma w wikipedii.
* Co ta wódka robi z psa....
- Suwalszczyzna to jest gdzieś w bok od Warszawy, tak? Przypomnij mi gdzie to jest dokładnie.
- Pojedziesz to sam zobaczysz gdzie to jest.
* [Przy przebieraniu Ryszarda]
Tylko te ręce... Możemy ogolić, ale nie odrąbiemy.
* Panie Ryszardzie, to pani?
* Nie masz prawa pozbawiać mnie żadnych praw!
* Otwieram. Bo zamykam. Rozumie pan.
* Czy do stanu wojennego musiało dojść? Widocznie musiało skoro doszło.
* [ Słodko-gorzkie. Rozmowa na balu w PKiN]
- Ile życiorysów tu tańczy!
- A ile siedzi...
Rozmowa między Molibdenem a generałem Mozambikiem (na wigili)
- Brakuje nam opłatka
- Nie rubmy z tego problemu, najważniejsza jest tradycja... Podzielimy się jajeczkiem...
"Co ta wódka robi z psa !"
"- A o ,której wrócisz ?
-Nie wiem , jak wróce to ci powiem !
- Aha , "
"Jak to , to wy jesteście wierzący ?"
"No chłopaki pić nie będziem bo to Adwent ,ale PAN BÓG to sie chyba nie pogniewa "
"No , no łeb to ma rozwalony elegandzko"
"Siedź !"
-wisnia to jest wisnia,witaminy ma,trzy takie wypijesz i masz komplet
-witamina podstawa czlowieka
----
-narod kradnie na potege
-a pan sie nie boi ze ktos widzi
-a pan cos widzial?
-sprawdzales czy jakies pieniadze sa?
-nie,tylko makaron
-a to obesrance
-jak ja daje to wziac i podziekowac
-dziekuje
Rozmowa Jarząbka z ciocią Lusią i jej koleżanką, Haliną Należyty:
– Czy jest tu drugie wyjście?
– Nie ma. To jest drugie
– A gdzie jest pierwsze?
– Zamurowane, tam
– A tam nie ma żadnego?
– Tam jest, ale... ale to jest trzecie.
Rozmowa pomiędzy generałem SB, Zambikiem, a pułkownikiem Molibdenem:
– Czy wy nie uważacie, że my za mało prywatnie się widujemy? Zaprosilibyście mnie kiedy do siebie.
– Gdyby towarzysz generał zechciał dać się zaprosić na tradycyjną wigilię.
– Bardzo chętnie. Kiedy urządzacie?
–24.
– Aha, znaczy jeszcze przed świętami. Może i słusznie.
Rozmowa pułkownika Molibdena z prostytutką w hotelu:
– Hej, umiem takie rzeczy, że nie uwierzysz.
– Ja już jestem niewierzący.
Konspiracyjny szyfr ciotki Lusi i pani Halinki:
– Indyki wpadają we wnyki.
– Rozumiem. Ryby pływają na niby.
Rozmowa Molibdena z ciotką Lusią ukrywającą Ochódzkiego:
– Ktoś pukał?
– Tak, to ja. Dzień dobry pani.
– Słucham pana.
– Jestem przyjacielem Ryszarda
– Dzień dobry, proszę bardzo. Chwileczkę, jakiego Ryszarda?
– Ochódzkiego, pani siostrzeńca
– Aha, proszę. Hasło pan zna?
– Jakie hasło?
– "Żyrafy wchodzą do szafy."
– Oczywiście, że znam.
– Musi pan je powiedzieć.
– Naturalnie: "Żyrafy wchodzą do szafy."
– "Pawiany wchodzą na ściany." Proszę bardzo pana, proszę
Ciocia Lusia z Haliną Należyty, podsłuchujące charakteryzowanie Ochódzkiego:
– O co mu chodzi? Ma się przyzwyczajać chodzić?
– To nie o to chodzi.
– Przecież słyszę. Nie słyszysz co mówią?
– Nic nie słyszę.
– W ogóle nic nie mówią.
– Co mówisz?
– Cicho, bo coś mówią.
Ciocia Lusia z Haliną Należyty, podglądające charakteryzowanie Ochódzkiego:
– Widzisz coś?
– Nie, nic nie widać. Chcesz zobaczyć?
– Pokaż. Oho.
– Co widzisz?
– Nic nie widzę
– No widzisz.
I wieeele innych
dokumenty poprosze
a my tu wszystkie miejscowe panie do nowinki idziemy znaczy sie do sobolewa
A wy co tak palicie no bo ja własnie rzuciłam palenie..buahahhaha dobre to było
- Przede wszystkim ten facet to go przejechałem i uciekłem był kompletnie pijany i wlazł mi pod koła.
- To był bałwan.
- Bałwan nie bałwan, ale wiesz...
Przyniosłam ciasto dla niego, z zakalcem, on przepada! :)
-Zdradziecko postrzelony od tyłu!
-Od tyłu?!
-...w łydkę
-Ja po dziurawieć na wątrobę
-Nie ma dziurawca jest tylko... (zastanawia się)
-Koper!
-...a taak, koper!
Żyrafy wchodzą do szafy
Pawiany wchodzą na ściany
(...) wpadają w dyby
Rozumiem ryby pływają na ryby
-Tu Lebioda
-Kto?!
-Jerzy Lebioda!
-...aha rozumiem tu Kilimandżaro
-Rozmowa kontrolowana, rozmowa kontrolowana
-Szwedzka bułka napoczęta, schodźcie przynieść świeże pieczywo
-Pieczywo... to jest... Czyli wszystkie na dół mamy zejść?
- Pieczywo!!!
Ciocia Lusia z Panią Należyty:
ogólnie wszystkie jej dialogi ale chyba ten jeszcze nie był wymieniony:
Ciocia Lusia: I jak było na spacerku?
Pani Należyty: A jak miało być?
CL: Nie zaczepiał nikt suni?
PN: A kto niby miał?
CL: No chociażby ten szary pudel z naprzeciwka
PN: Jaki szary? Przecież on biały!
CL: Widocznie go wykapali przed swiętami.... A te dwa bezpańskie kundle Pana Brodackiego?
PN: Nie było ich...
CL: O jaka szkoda... To nudny spacerek sunia miała :)
Wogóle cały film ma świetne dialogi ale ciocia Lusia i Pani Należyty po prostu wymiatają - wg mnie przycmiły wszystkich na planie ;) włacznie z Tymem i Jarząbkiem :)
Ojca Świętego złapali
słyszała pani jaruzelski porwał papieża
nie-kiedy , dzisiaj z samego rana.......
Wigilia u Molibdenów:
– Miał być szczupak po litewsku, ale że nie dostałem szczupaka, więc
będzie goloneczka w piwie, towarzyszu generale.
– Ooooo, brawo, bardzo wystawna wigilia.
– No zgodnie z tradycją właściwie powinien być opłatek.
– Słusznie, słusznie, ale nie róbcie z tego zagadnienia. Najważniejsza
jest tradycja. Podzielimy się jajeczkiem.
– Aha.
-Może coś podać?
-Tak, pół szklanki herbaty i ciastka
-Tak...ciastka...i herbata....pół szklanki....O! ja może i taką szklankę
mam
-o której wrócisz?
-nie wiem, jak wrócę to ci powiem
-zapraszamy pana na wigilię
-o! dziękuje. a kiedy?
-24
-aha, przed świętami, to może i lepiej
-oglądam to już trzeci raz (wprowadzenie stanu wojennego) i dalej nie wiem
kto teraz tą wojnę rozpętał/kto na kogo napadł (jakoś tak:))
komizm sytuacyjny:
Panienka na wsi- Rozpale, rozgrzeje się pan
Ochucki- znam lepsze sposoby na rozgrzanie.
Szepce coś pannie o ucha, a ta po chwili-
A to pan woli na goło, czy żebym w koszuli była.
Ochucki zbity z tropu- yyyyyyyyyyy.....
-A ty się nie boisz, że ja tobie tam ucieknę?
-A ty się nie boisz, że ja ciebie tam znajdę?