Mimo, że przenosimy się na chwilę do fantastycznej posiadłości, w której pełno pięknych ozdób i ludzi, czuć od początku w powietrzu, że jest problem. Dużą rolę zagrały tu spojrzenia. Jestem pod wrażeniem, że aktorzy którzy wstępują głównie w komercyjnych filmach, komediach romantycznych - dźwignęli tak kameralny klimat. Spojrzenia zbudowały ten film. Scenariusz - samo życie. Fantastyczny. Prosty, bez udziwnień. Po prostu emocje. Ludzkie z każdej strony. Bo sztuką nie jest oceniać, tylko zrozumieć. Ja starałam się utożsamić z każdą z postaci. Tak myślę, że znajdywanie ,,tej dobrej" tylko w Laurze, nie jest dobrym posunięciem. Każdy inaczej się zachowuje, ma inny charakter. I mimo, że postawa Lily najbardziej mnie zadziwiała - na pewno jej postać, też miała ku temu motywy...
Anna Paquin zagrała super. Nawet podobała mi się Katie Holmes i ten amancik...chociaż za przystojny jak na taką postać. Reszta świty - też dawała radę.
Obejrzałam spontanicznie i bardzo miła niespodzianka mnie spotkała.

A zakończenie? Nie jest wcale otwarte - po prostu nie jest wprost, ale reakcja bohaterów i okrzyk na końcu wg mnie daje jasno do zrozumienia co się potem stało.

Polecam.