Dobry film, ciesz sie ze robia w ogole jeszcze takie filmy, bo ogladanie ciagle J.B. w roli mega rockera sie znudzilo, w sensie School of Rock, The Pick of Destiny i nie wiem co tam mial jeszcze. Przynajmniej cos nowego, a mi sie podobało. Racja masz z tym wokalistą emo jakimś:P

jack black nigdy mi sie nzudzi ;];]
polecam z tego tematu ,mniej wiecej detroit rock city, albo dazed and confused (muzyka boska, ale tamat troszeczke inny)
pozdro 666 ;];];]

Mi również Jack Black się nie znudzi, nic na to nie poradzę;)
Co do filmu z Tenacious D w roli głównej to dopiero można powiedzieć, że był popaprany (żeby nie powiedzieć nawet głupi). Film oczywiście mi się podobał, ale nie sądzę, żeby każdemu przypadł do gustu.
Natomiast "The Rocker" moim zdaniem ma większe szanse spodobać się "szerszej" publiczności. Jest to fajny, lekki filmik, taki z dużym przymrużeniem oka i bynajmniej się na nim nie nudziłem. Moja ocena - 7/10.

Dla mnie to lekka komedia muzyczna dla młodzieży. Świetnie się bawiłem. Nie podobał mi się tylko główny motyw, zespół ADD, a dokładniej wokalista, Wezewiusz był moim zdaniem o wiele lepszy. Pozdrawiam ;)

Mi też bardziej do gustu przypadł Vesuvius, są ekstra :)
Film bardzo mi się spodobał. Może nie jest taki jak Tenacious D, ale tym co lubią komedie i muzykę, na pewno się spodoba.
Polecam :)

Jasne, że Vesuvius był lepszy! Super film, ale zepsuli go ta kapelką w stylu The Moffats. Gdyby nie to.... to byłby naprawdę kozackim filmem. Polecam za to dwa inne filmy: Rock Star i Airheads

Vesuvius był naprawde spoko :D a ten ich zespół no taki sobie...

Jasne, że Vesuvius był lepszy! Super film, ale zepsuli go ta kapelką w stylu The Moffats. Gdyby nie to.... to byłby naprawdę kozackim filmem. Polecam za to dwa inne filmy: Rock Star i Airheads

Jasne, że Vesuvius był lepszy! Super film, ale zepsuli go ta kapelką w stylu The Moffats. Gdyby nie to.... to byłby naprawdę kozackim filmem. Polecam za to dwa inne filmy: Rock Star i Airheads

Nie wiem jak ten gatunek nazwać może PopRock, jednym słowem flaki z olejem + wiecznie niezadowolony wokalista (chyba współcześnie zwie się to Emo) i perkusista (wraz z bratankiem trzymający jakiś tam poziom) wyrażający emocje chyba do całkiem innej muzyki, nie wspomnę o powielanych schematach.