Porachunkom i przekrętowi nic nie brakowało, ale postać Johnnyego Quid'a była niesamowita. Ćpun, filozof i artysta w jednym. Nie wolno zapomnieć o Archiebaldzie, Ritchie ma niesamowitego nosa do mało znanych aktorów, każdy idealnie się odnalazł w swojej roli.
ps. Scena z chwaleniem się bliznami mnie rozwaliła.