...powieści - to bardzo nieudana. Zbyt wiele zmian i przekłamań. Za krótki. Mam nadzieję, że francuska wersja z Pierre Richard'em z 2003r trwająca 3h 12min mile mnie zaskoczy.
Gorsza - Richard nie pozbył się komediowej maniery, jedyne co w Richardowej wersji dobre, to przyroda, bo też w naturalnych plenerach kręcili. Wersja z Brosnanem jest dobra, ale troszkę Piętaszka w duchu poprawności politycznej uniezależniono od Robinsona, niezgodnie z powieścią.
Prawda - jak się biorą za ekranizację, to niech się trzymają treści albo zrobią film pod innym tytułem
Gdyby tych zmian było rzeczywiście tak dużo, to nazywalibyśmy to adaptacją. Nie przesadzajmy, reżyser to nie powinien być tylko wyrobnik-rzemieślnik, niech daje coś ze swojej artystycznej duszy,
Ale wiesz, można zrobić coś super na podstawie książki, trzeba tylko właśnie artystycznie dobrze to pokazać, te dwie rzeczy się nie wykluczają
Bo w tej "ekranizacji" jest wiele przekłamań, większych czy mniejszych, ale jest. Poniżej wypiszę kilka różnić pomiędzy książką a ekranizacją:
1) Piętaszek był Indianinem karaibskim, a w ekranizacji jest Papuasem lub Melanezyjczykiem.
2) Akcja książki dzieje się na wyspie ulokowanej w pobliżu dzisiejszej Wenezueli, a w ekranizacji na wyspie niedaleko dzisiejszej Papui-Nowej Gwinei.
3) Robinson nawrócił Piętaszka na chrześcijaństwo.
4) Piętaszek nie zginął tylko powrócił z Robinsonem do Anglii.
5) Robinson spędził na wyspie dwadzieścia osiem lat, a nie sześć.
6) Robinson pomógł kapitanowi odzyskać okręt, którego załoga się zbuntowała i dzięki temu wrócił z Piętaszkiem do Anglii.
To tylko kilka różnic, które pamiętam. Dawno książki nie czytałem, więc więcej nie pamiętam, ale na pewno by się coś jeszcze znalazło. Dodatkowo jest tutaj kilka nieścisłości historycznych, jak na przykład to, iż Piętaszek mówi o angielskiej kolonii "Nowej Brytanii". Akcja filmu oraz książki toczy się w XVIII wieku, a wtedy jeszcze ziemie Papui-Nowej Gwinei nie były skolonizowane. Ponad to wyspa, o której mówi Piętaszek była kolonią niemiecką, a nie angielską/brytyjską i została utworzona dopiero w 1884 roku, na ponad dwieście lat po wydarzeniach z książki. Przez Anglików te ziemie zostały przejęte dopiero podczas pierwszej wojny światowej. Na pewno znalazłoby się jeszcze sporo takich nieścisłości... Ogólnie film jest dobry, gdy przymknie się oko na pewne mankamenty to ma się bardzo miły seans, ale jako ekranizacja film jest do kitu, zdecydowanie nie spełnia swojej roli ekranizacji czy nawet adaptacji, ale jako film przygodowy - rewelacja.
A ja tylko odpowiedziałem na Twoje: "(...)gdyby tych zmian było rzeczywiście tak dużo(...)", by uświadomić Ci, że tych zmian w ekranizacji względem książki było rzeczywiście dużo.
Ok, pisałam całą pracę dyplomową o tłumaczeniu intersemiotycznym, gdzie pojawiły się różnice w tych terminach (adaptacja, ekranizacja), ale dzięki ;)