Na początku filmu gdy jadą we trójkę samochodem, dogania ich policjant bo Frank przekroczył prędkość, potem jadą jeszcze jakiś kawałek drogi i zajeżdżają na stację benzynową.
Na końcu filmu Frank zatrzymuje się, żeby podwieźć Karen ale po chwili odjeżdża bo ona mówi, że nie potrzebuje pomocy. Zaraz potem podjeżdża policjant, Karen tłumaczy mu o co chodzi, więc on rusza w pościg za Frankiem. No i tu chyba odbyła się prawdziwa podróż w czasie bo za pierwszym razem policjant dogania ich daleko przed stacja benzynową a za ostatnim, pomimo, że jedzie dużo szybciej, a na końcu dogania Franka dopiero na stacji benzynowej, w momencie gdy on albo jego żona, chyba on, zabił właściciela stacji i Meksykanina. Teraz jeszcze skojarzyłem, że za pierwszym razem Meksykanin mijał ich w momencie gdy policjant wypisywał mandat, czyli musiał być kawałek za nimi, natomiast za ostatnim razem jakoś znalazł się od razu na stacji.

No i druga sprawa, blondynka była policyjnym negocjatorem ale biegała, skakała, rzucała się, turlała jakby była policjantką albo kaskaderka, w dodatku bardzo silną - na stacji benzynowej, gdy Frank mierzył do niej, odwraca się i popycha go tak, że ten odskakuje do tyłu i przelatuje przez drzwi.

I jeszcze coś. gdy dzieciak cofnął się w czasie a na drogę wybiega blondynka, mówi do ojca, żeby się zatrzymał bo ona pewnie ma kłopoty a gdy już wsiadła, każe ojcu ruszać bo za chwilę na drogę wyjedzie radiowóz. Dla rodziców dzieciak gada jakieś głupoty bo jadą sobie parę godzin spokojnie aż tu nagle na drogę wyskakuje jakaś kobieta a on krzyczy coś o tym, że ona ma kłopoty i za chwilę będzie ich ścigał radiowóz, ale ojciec reaguje na to tak jakby syn opowiadał o widokach za oknem, "synu, patrz, radiowóz".

W sumie nie najgorszy film, pomysł fajny ale, jak to często w amerykańskich filmach, momentami zupełnie niespójny i zupełny brak logiki - mam tu na myśli Meksykanina, który na początku jedzie gdzieś daleko za nimi a na końcu nagle jest daleko przed nimi, na początku policjant ich zatrzymuje na drodze za przekroczenie prędkości a na końcu dogania ich dopiero na stacji benzynowej po strzelaninie. No i nie mogło zabraknąć samochodów wybuchających po byle uderzeniu.