Do kina poszliśmy z 3,5 letnim dzieckiem oraz 4-latkiem. Dzieciom się podobało, starsze nawet czasem mocniej ściskało rączkę. Salw śmiechu nie było, choć ja czasem uśmiechnęłam się pod nosem.
Wątek lekko naciągany (Niko nagle oprzytomniał i chce ratować "brata", o którym marzył - dosłownie 5 sekund wcześniej - żeby zniknął), rys psychologiczny postaci również (głownie mama, która rzuciła ot tak sobie nowego partnera, jak tylko dowiedziała się, że ją okłamał).
Najbardziej mnie zirytowało, że wszyscy strasznie krzyczą - tylko mama mówiła spokojnie, i nowy tata (przedstawiony jako lekka pierdoła).