Też o tym myślałem, zwłaszcza, że wrzucił po prostu córkę do rzeki, gdyby chwycił ją i skoczyliby razem miałaby chociażby większe szanse na przeżycie...

Faktycznie, na pierwszy rzut oka mało to logiczne. Jakoś o tym nie pomyślałam oglądając film; w końcu wielokrotnie w animacjach Disneya rodzic poświęca się dla dziecka. Ale tutaj trzeba spojrzeć na sytuację oczami tego ojca - wszystko działo się bardzo szybko, pojawiły się potwory, które napadały na ludzi 5 wieków temu. Jedyne co zdążył zauważyć, to to, że boją się wody. Strach, panika, brak racjonalnego schronienia. Wiedział, że jest ranny, a jego królestwo upadło. Mógłby stanowić dla córki realne zagrożenie: znana twarz (mogliby ich atakować ludzie), ranny (nie byłoby łatwo w tym zamieszaniu znaleźć medyka), a przez to nieskuteczny w walce i ucieczce. Mógł się bać, że będzie jej kulom u nogi i w efekcie ona również zginie bo np. nie będzie chciała go zostawić, gdy później napadną ich potwory (nawet z kawałkiem kamienia - ile można się bronić, będąc otoczonym przezwroga, gdy nie można biec?), a wierzył, że to w jej rękach jest zjednoczenie Kumandry. Moim zdaniem był to akt ojcowskiej miłości i poświęcenia a jednocześnie przykład bezgranicznego zaufania pt. wiem, że mnie uwolnisz. Plus dodajmy, że rana nie była śmiertelna, ale gdyby nie znaleźli medyka - już tak (powikłania, infekcje, amputacja itp) - to już wolał zmienić się w kamień, a nie umrzeć przez strzałę, licząc, że córka kiedyś go odczaruje ;)

Nie umiał pływać. Proste. xd
Skoro ranny nie mógł iść dalej, to najpewniej i w wodzie by się utopił, potem zjadłyby go rybki i po ojcu. A tak zamieniony tylko w kamień była szansa na odczarowanie.
Swoją drogą po odczarowaniu nie powinien być dalej ranny? ;)

Przyjrzałam się temu jak oglądałam drugi raz. Jak się odczarowuje i robi pierwsze kroki, idzie schylony ku lasce, jakby lekko kuleje :P

Dlaczego w ogóle nikt inny nie wskoczył do wody? Po tym moście uciekała cała masa ludzi. Dla mnie zachowanie ojca było egoistyczne ratował tylko córkę a mógł krzyczeć: wskakujcie do wody to nic wam nie będzie...

Podejrzewam że mogło chodzić o to, że ta woda była bardzo rwąca i niebezpieczna. Raya była sprawna fizycznie i przeszła szkolenie jako strażniczka, więc w przeciwieństwie do "cywili" miała szansę na przeżycie. "Cywil" pewnie by się po prostu utopił...

Serio egoista? Ludzie go olali i zaatakowali to co mial krzyczec, jak i tak nikt by go nie uslyszal, bo bylo za glosno.

Mój stary zamienial się w kamień jak chcialem od niego hajs też