Ktoś kto obejrzy dziś "Purple Rain" stwierdzi, że nie ma w nim nic ciekawego. Faktem jest, że gra aktorska ma tutaj wiele do życzenia, niektóre ujęcia również, fabuła to też oklepany schemat "upadek-powstanie".
Co więc sprawiło, że ten film urzekł ludzi?
Na pewno ścieżka dźwiękowa. Album "Purple Rain" w tamtych czasach wprowadził wiele zmian, jeśli chodzi o myślenie w jaki sposób powinno robić się muzykę. Niespotykane wcześniej aranżacje, sposób pisania tekstów piosenek i tytułowy "hymn", który potrafi wielu do dziś doprowadzić do łez.
Na dodatek jest to w zasadzie pierwszy "rock'n'rollowy" film (aczkolwiek Książę jest mocno eklektyczny, co można usłyszeć), który niesamowicie nagranymi występami SKUTECZNIE wprowadził tenże styl do świata Hollywoodu.
Polecam dla samych występów obejrzeć tę produkcję.