PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=8966}
6,7 1 103
oceny
6,7 10 1 1103
5,8 4
oceny krytyków
Przypadek Pekosińskiego
powrót do forum filmu Przypadek Pekosińskiego

Tragedia

ocenił(a) film na 2

Ten film jest naprawdę tragicznie beznadziejny. Autor scenariusza z pewnością może
pochwalić się wybujałą fantazją, ale nijak to się ma do głównego "bohatera" filmu, osoby
niepełnosprawnej (pod każdym względem). Odnoszę wrażenie, że on nie za bardzo
wiedział w czym uczestniczy.

Szokuje mnie, że w tym przekombinowanym, jakby pochodzącym z mrocznych lat 70.
(klimaty a la Pasolini, Jodorowsky) dziele, udział wzięła cała śmietanka polskich aktorów.

Królikiewicz to szkodnik polskiego kina. Ile wartościowych filmów mogłoby powstać, gdyby
nie marnotrawiono państwowych pieniędzy na jego chore fantazje?

ocenił(a) film na 8
WujekDobraRada

A czy nie uważasz, żę ten film to poruszajacy dramat człowieka, który do końca próbował pozostać człowiekiem z godnością?

ocenił(a) film na 2
Kilinski

Oddzielmy realny dramat człowieka od tego co przedstawiono w filmie.
Pekosiński jest tylko pretekstem do powygłupiania się na ekranie. Wizja artysty to w tym przypadku dno.

użytkownik usunięty
WujekDobraRada

Autorem scenariusza jest przecież sam bohater filmu, to wątki z jego realnego życia. Myślę że od czasu tego filmu powstało niewiele tak wartościowych filmów, mimo że Królikiewicz zamilknął w kinie fabularnym. Wartość tego dzieła to jego terapeutyczna moc dla samego bohatera, który przechodząc przez ten film jak przez seans psychodramy, pokonał w pewnym stopniu swoje ograniczenia. Jeśli wierzyć świadkom tego "przekombinowanego" eksperymentu to Pekosiński odzyskał kontakt ze światem, który utracił przez alkohol i chorobę. Nie tylko duchowo film pomógł bohaterowi ale też zadbano o materialną poprawę jego bytu po filmie. Być może takie skupienie się na pomocy człowiekowi który jest niepotrzebnym odpadem, anonimowym strzępem ludzkim nie jest warte państwowych pieniędzy, to sprawa dyskusyjna czy film ma temu służyć, ale nie można negować faktu że metoda Królikiewicza zastosowana w tym filmie odniosła skutek. Jeśli natomiast podejrzewa się twórcę o tak niskie pobudki jak nabijanie się z chorego człowieka to warto poczytać jaka była jego prawdziwa motywacja do podjęcia tego tematu, naprawdę trudno wtedy uwierzyć że reżyser kierował się chęcią "powygłupiania się na ekranie".

ocenił(a) film na 7

Pekosiński nie tylko odzyskał kontakt ze światem, ale dzięki temu filmowi odzyskał także przyjaciół z czasów ministranctwa którzy opiekują się nim do dziś. Dzięki wstawiennictwu ekipy, w głównej mierze reżysera dostał własne mieszkanie, a także otrzymuje pomoc od jednej z fundacji niemieckich. Reżyser utrzymuje z nim kontakt do dziś.

ocenił(a) film na 10
maxage_xl

To nie było do końca tak jak sie powszechnie o tym mówiło. Gdyby nie ludzie dobrej woli, z Zamościa to tak naprawde nic by się nie zmieniło. Ekipa zrobiła film, zyskała co miała zyskać i zabrali się ze ściany wschodniej, a ś.p. Bronek jak żył tak zostało. Dopiero z inicjatywy pewnych osób chcących naprawdę mu pomóc przyszły zmiany. Całe szczęście że do ostatnich dni swojego życia żył już godnie.

ocenił(a) film na 3
WujekDobraRada

No stety czy niestety, ale muszę się z kolegą zgodzić.
Zwykle lubię tzw. "poważne" kino, nie stroniące od kontrowersji i różnych dylematów także moralnych, ale to co zaprezentowano w tym dziełku to ja wprost nazwę bez owijania w bawełnę KISZKA KASZANĄ. I to pod każdym względem.
Ktoś powyżej wspominał o scenariuszu i o tym że go napisało samo życie. A gdzie ten scenariusz w ogóle jest w tym utworze??!!
Tak jak nie ma w tym filmie żadnej sensownej akcji w tradycyjnym tego słowa znaczeniu to samo przez się nie może być mowy o scenariuszu jeśli mamy na myśli film fabularny. Co najwyżej to coś można by zakwalifikować do gatunku etiud filmowych.
Pomijając powyższe to sam pomysł realizacyjny polegający na tym żeby "stary chłop" odtwarzał rolę samego siebie bez względu na faktyczny wiek postaci która "gra" i tym bardziej z uwagi na jego powierzchowność @:-) to rzeczywiście kompletna katastrofa! Przez pierwsze jakieś 10 czy 15 minut to ja w ogóle nie wiedziałem co tu jest grane, a jak już doznałem apokalipsy to mnie to tym bardziej załamało. Tym bardziej, że nie sposób zgodzić się z założycielem tematu, że bohater tej opowieści jest niepełnosprawny nie tylko pod względem fizycznym. @:-) No nie można odnieść innego wrażenia patrząc na zachowanie tej postać i słuchając tego co ma do powiedzenia i jak to prezentuje. Nie miałem pojęcia o istnieniu tego człowieka i nic o nim nie wiem więc nie chcę aby to było odebrane jako próbę jego obrażania, ale jak na mój gust to on doznał uszkodzenia nie tylko kręgosłupa podczas upadku jak był niemowlakiem. Co oczywiście nie jest żadną jego winą. Jednak sam fakt który się pojawił w filmie, iż osoba bohatera miała dość poważne problemy z własną edukacją jednak coś sugerują. No niestety, ale najdelikatniej mówiąc co jednak uważam za eufemizm można go określić jako osobę wycofaną @:-). Z resztą od razu nasunęły mi się skojarzenia do Nikifora Krynickiego (jaka tam faktyczna jego familia była to teraz nie pomnę), który powiedzmy, że był obdarzony jakimiś talentami artystycznymi (chociaż talent nierozwijany i niepielęgnowany w zasadzie nigdy w mym mniemaniu nie zaprowadził go daleko, a wręcz nigdzie... ot taka ciekawostka etnograficzna, a jego twórczość osobiście klasyfikowałbym pomiędzy zabawą kredkami przedszkolnych dzieci, a co najwyżej wielobarwnymi bohomazami), ale mentalnie reprezentował zapewne podobny poziom do Pekosińskiego. I to wcale nie leży w sprzeczności z szachowymi umiejętnościami tegoż pana. Autystyczne osoby też przejawiają pewne "genialne" cechy chociaż mentalność zachowują przedszkolaka @:-). I dla mnie osobiście już z samych tych powodów film nie tyle nawet nie jest wart oglądania co w zasadzie nie miał prawa nigdy powstać, powstać jako produkcja fabularna, a w szczególności artystowska bo na pewno nie artystyczna. Chociaż jako dokument czy felieton może by się sprawdził. Chociaż zapewne szerokiego zainteresowania pewnie by nie wzbudził. Szczególnie w obecnej rzeczywistości gdzie nie trzeba daleko szukać, żeby znaleźć osoby w ten czy inny sposób brutalnie potraktowane przez los, których egzystencja na krawędzi życia nie wzbudza wielkiego, a raczej żadne zainteresowania otoczenia.
Ktoś z mych przedmówców chlapnął coś o wartości terapeutycznej wynikającej z faktu realizacji tego filmu dla jego głównego bohatera, jak rozumiem przedkładając to jako argument przemawiający za tym dziełem. Powiem wprost, może nawet brutalnie. Ja oceniam tutaj dzieło filmowe i to co widz z tego obrazu może wynieść lub choćby potraktować go jako rozrywkę. Miło że pan Pekosiński miał swoistego typu rehabilitację medyczna swej osoby, ale mnie jako widza to na prawdę absolutnie nie interesuje i nie jest dla mnie żadną wartością. Widza filmu FABULARNEGO! Jeszcze raz podkreślam jako dzieło fabularne dla mnie jest to właśnie tragedia jak wspomniał założyciel tematu. A tą tragedię wynikającą już z samej miałkości tematu (bo w zasadzie w tym utworze trudno się doszukać jakichś akcentów zasługujących na większą uwagę lub uwagę w ogóle) dobitnie pogłębił sposób realizacji i samej reżyserii, chociaż w tym wypadku można by się spierać co do w ogóle jej obecności w tym utworze bo przynajmniej część materiału po prostu jawnie pokazuje, że jej prawie nie było albo nie było jej wcale i w dużej mierze po prostu zdano się na żywioł... co było by usprawiedliwione w przypadku filmu dokumentalnego. Już zasadzie sama idea dokumentu w znacznym stopniu wyklucza reżyserię jako taką.

I na same zakończenie.
Mam wrażenie, ze przynajmniej część z przedmówców będących zachwyconych tym dziełem ma mniej lub bardziej osobisty stosunek do tej całej historii, a może nawet znały jej bohatera więc w pewien sposób są dla mnie zrozumiałe te "zachwyty" i próby gloryfikacji idei ukręcenia z gówna bata @:-). Jednak dla widza całkowicie nie zorientowanego w temacie, w żaden sposób nie związanego z osobami przedstawionymi w filmie, który zasiądzie przed telewizorem czy ekranem kinowym (nie wiem czy to w ogóle kiedykolwiek trafiło na duży ekran, a jeśli już to jedynie studyjny jak mniemam) w nadziei obejrzenia już nie mówię jakiegoś kina rozrywkowego, ale choćby dramatu czy filmu o tematyce społeczno-psychologicznej (chciałem napisać dramatu czy filmu biograficznego, którym tak wielce naciąganie można by jedynie ze względów stricte technicznych nazwać ten gatunek... chociaż ta biograficzność jest o tyle naciągana gdyż równie dobrze można by zrobić film o pierwszym lepszym mieszkańcu osiedla w którym zamieszkuję i też formalnie byłby biograficzny tylko zapewne byłby o niczym @:-) ) dostanie tak jak napisałem na wstępie kiszkę kaszaną, albo brutalnie i kolokwialnie rzecz ujmując gówno poprzetykane patykami bo tak właśnie się prezentuje całość tego dziełka posklejana na gumę arabską nawet nie z klisz, ale w zasadzie umownie ze sobą powiązanych fiszek gdzie nawet sama chronologia może nastręczać pewne trudności szczególnie biorąc pod uwagę głównego "odtwórcę" roli męskiej i wielokrotnie brak jakichkolwiek nawiązań tego co widzimy w danej chwili do tego co zobaczyliśmy już dotychczas.

CZYLI GENERALNIE POWTÓRZĘ ZA ZAŁOŻYCIELEM TEMATU T_R_A_G_E_D_I_A (i nie o gatunek sztuk dramatycznych tu chodzi @:-) ).

ocenił(a) film na 8
gandalfszalony

Obejrzyjcie sobie chłopcy "Piłe mechaniczną" i odpuście sobie kino to przez duże K, okey? nie pogadamy. Proponuje tez przeprowadzke z filmwebu na Pudelka, poziom odpowiedni. Refleksji a raczej ich braku, :-( Bełkot totalny w niestrawnej ilości gandalfszalony -zmieniłabym na odmóżdżony! Biedaczek. .

ocenił(a) film na 2
justykob

"Piłę mechaniczną" polecasz dziewczynko? Nie w moim guście, ale skoro polecasz to postaram się obejrzeć. Pozdro.

justykob

Panienko, to, że komuś nie podoba się film, który podoba się tobie, to nie znaczy, że jest głupszy od ciebie i trzeba go odsyłać na pudelka. Jestem przekonany, że ze wszystkich dyskutantów, to ty tam zaglądasz najczęściej. Może też się okazać, że to z tobą coś jest nie tak, skoro taki chłam ci się podoba. Przecież ten film to było najgorsze gówno, jakie oglądałem w życiu, a sam Pekosiński osobą kompletnie bezwolną o IQ debila, który nigdy nie ruszył ze swoim życiem do przodu, nigdy go nie stworzył tak naprawdę - a to tylko dlatego, że nie wiedział skąd się wziął. Tak, jakby ta jedna informacja miała jakiekolwiek znaczenie i determinowała całe jego życie. Ale skoro był bezwolny i podatny na manipulację, to i pewnie determinowała.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones