Po co ktoś kręci takie filmy? Terry Gilliam zrobił "Przygody barona Munchausena", Woody Allen "Miłość i śmierć", Louis de Funes wystąpił w "Manii wielkości", a co zrobił Skolimowski? Strasznie toporny film osadzony w realiach napoleńskiej epoki, który momentami zahacza o poetykę telewizyjnego Benny Hilla, ale nawet jej nie dorównuje, niestety...
Jest tu gwiazda wielkiego kalibru -Claudia Cardinale, jest niezła muzyka w tle (filmom płaszcza i szpady często towarzyszyła energiczna melodia przewodnia, dodająca patosu i werwy kolejnym niezwykłym przygodom bohaterów), są setki statystów, drogie dekoracje i wspaniałe plenery zdjęciowe... ale jest niestety także straszliwa maniera pokazywania większości (w teorii) zabawnych scen w przyśpieszonym tempie i humor, który składa się z serii mało śmiesznych wygłupów i wydurnień tytułowego Gerarda.
Ten film to taki mały koprodukcyjny koszmarek-potworek.
Dla fanów wpadek, kuriozalnego kina i bad movies wymarzony!!!
Zgadzam się z Przedmówcą..co prawda z 4 letnim opóźnieniem :D ale niestety, ten film nie jest dziełem na miarę mistrza który go stworzył...W istocie istnieje przedziwna i niezrozumiała dla mnie zasada, a może nawet imperatyw wielkich twórców kina, aby raz na jakiś czas popisać się gatunkiem komediowym ubranym w płaszcz i szpadę...Miłośnikiem tegoż gatunku nie jestem a pewnie w swej dziedzinie film broni się...ale chyba doprawdy trzeba być prawdziwym fanem tego rodzaju kina żeby tę obronę dostrzec.
Terry Gilliam zrobił "Przygody barona Munchausena", Woody Allen "Miłość i śmierć" - dwa dobre filmy, odstają od potworka Skolimowskiego.
Nie zgadzam się.
To urocze kino przygodowe w duchu choćby "Toma Jonesa" czy "Trzech Muszkieterów" Richarda Lestera. Może nie tak dobry, ale to wciąż świetna zabawa, pełna wigoru, wspaniale zainscenizowana i profesjonalnie wykonana (film ani przez moment nie trąci kiczem, tandetą, papierem i tekturą).
No i Claudia - jakaż ona tu piękna...
"Po co ktoś kręci takie filmy?"
Odpowiedź jest bardzo prosta - dla kasy.
Skolimowski w jakimś wywiadzie przyznawał, że jakiś bardzo bogaty Włoch miał swoją schizę i chciał koniecznie kręcić filmy więc płacił ogromne pieniądze "znanym nazwiskom" by realizowali jego wizje. Skolimowski nie wstydzi się mówić, że brał kupę kasy za chałturę. I że nienawidził tych filmów ale dzięki tym pieniądzom mógł żyć na bardzo wysokim poziomie.
Ja czytałem wywiad w gazecie i już dobrze nie pamiętam ale pewnie jak sie poszuka w internecie to się znajdzie.