Film obejrzałem podczas pobytu w Angli tego lata (człowiek nigdzie nie ucieknie przed przerywaniem filmów reklamami :), następnego dnia musiałem wstać o 6.00, a i tak wytrwałem do 2.30, kiedy ukazały się napisy końcowe.
Oglądająg go, coraz bardziej współczułem tej rodzinie, scenariusz nie oszcędzał ich ani na sekundę - po każdym promyku nadziei natychmiast pojawiały się czarne chmury, aż cud, że ziemia się pod tymi Irlandczykami nie rozstąpiła, albo ich dom nie wyleciał w powietrze. Jeśli nie macie 'alergii' na biedę i smutek w kinie - obejrzyjcie.
No dokladanie w tych samych okolicznosciach ogladalem ten film. Tez pamietam, ze byl do poznej nocy- lecial albo na "Channel 4" albo na "Five" i tez pamietam, ze nastepnego ranka do pracy :-)
Film niezwykly. Bardzo latwo opisujac taka historie wpasc w pulapke melodramatyzmu i telenoweli- tutaj udalo sie zostawic dramat bez melo. Po trzykroc piekny obraz irlandzkiej rzeczywistosci poczatku XX wieku, po trzykroc prawdziwy, ale zaiste niezywkle smutny, przejmujacy, a nawet momentami tragiczny. Problemy- ale i radosci, namietnosci, marzenia- jak najbardziej znane we wszystkich szerokosciach geograficznych- stad obraz jak najbardziej uniwersalny i miast irlandzka rodzina te spokojnie moznaby umiejscowic np na Slasku w roku 1960.