Piękna kolorystyka i melancholijne, ale nie przesadzone zdjęcia sprawiają że nastrój filmu jest niesamowity. Świetnym tłem jest także bardzo przyjemna muzyka, budująca atmosferę tamtych czasów.
Przedstawiona historia, historia Frankiego, chłopca o niełatwym dzieciństwie wesoła nie jest a jednak reżyser nie popada w niepotrzebny sentymentalizm, podając widzowi optymalną formę wzruszeń w optymalnej, niebanalnej formie, a co więcej potrafi idealnie wplątać w nią dowcipne motywy i dialogi.
Film, jak już napisałam, nie opowiada beztroskiej bajki a jednak został podany, że się tak wyrażę, idealnie wagowo. Ciężki temat podany na ciężkim talerzu, niejednokrotnie jest nie do strawienia. W przypadku "Prochów Angeli", reżyser zafundował oglądającym pewną lekkość, w przypadku nadziei, która przez cały film otacza ledwo widzialną mgiełką bohaterów.
Reżyser także nie popada w skrajności - brak tu podziału na zupełnie złych i dobrych. Ludzie posiadają cechy szlachetne i piękne, a także równocześnie wady i ułomności. Tacy są też bohaterowie "Prochów..".
Film naprawdę rewelacyjny. 9/10