Wieeem. Magia kina. Ale to takie banalne - 4 Panie, które opływają w milionach i spełnieniu i trafiają na bogatych Panów. Uważam, że to film, ktory sprawia, że można się czuć źle ze sobą. Dlaczego? POnieważ to tak nie wygląda. Poniewaz kobieta ma więcej problemów. Ten film sprowadza kobiete do poziomu ciała i seksu. Super, że ten seks jest poruszony przez kobiety w podeszłym wieku-ale szkoda,ze kazda wygląda jak milion dolarów. Ten scenariusz jest życzeniowy i przewidywalny. Szkoda, że ten temat nie został pokazany z perspektywy zwyczajnych kobiet.
Potwierdzam. Ten film to zwyczajny chłam dla idiotek tak jak "Grey"! A tak swoją drogą to na Keaton patrzeć nie idzie...
Nie uważam się za idiotkę, Greya nie czytałam, raczej miłuję się w innej literaturze, a przy tym filmie świetnie się bawiłam. A może jestem idiotką? Jakie to ma w sumie znaczenie...?
Przecież chodziło o rozrywkę, chyba nikt nie uważa, że tak wygląda życie? Ile jest filmów, które nie odzwierciedlają rzeczywistości? CIeszę się,że ten był taki przesłodzony, własne problemy mam na co dzień, tu mogłam się pośmiać i zrelaksować.
Tylko że rozrywka rozrywce nierówna, a temat który miał potencjał został doszczętnie spie*dolony i przerobiony na bezrefleksyjną papkę dla niewymagających bab - sorry Winnetou, ale taka prawda.
Plus to co mówiłem wyżej: na Keaton nie idzie patrzeć, bo nie tylko wygląda jak pieprzona mumia, ale i jej to tak zwane "aktorstwo" jest żałosne i ma sporo do życzenia...
No to nakręcić inny film, nikt Ci nie broni. "sorry Winnetou"? Z kim ja rozmawiam? "niewymagających bab"? A znasz wszystkich, którzy ten film widzieli, że tak łatwo idzie Ci ocenianie? Taka prawda? Najprawdziwsza prawda i nie ma możliwości by było inaczej.
"No to nakręcić inny film, nikt Ci nie broni." - widzę, że rozmawiam z kimś, kto nie zna poprawnej wymowy i kala własny język. Gratuluję.
"Nie podoba ci się film to nakręć lepszy." - argument gimnazjalistów. Nie muszę być zawodowym kucharzem żeby stwierdzić, że żarcie w knajpie które mi podano jest źle przyrządzone. To samo tutaj: nie muszę kręcić własnego filmu by stwierdzić, że powyższa "Pozycja Obowiązkowa" to nieśmieszna, wtórna i płytka kałuża szczyn.
Wychodzi na to, że jesteś gimnazjalistą, co wnioskuję po twojej "argumentacji" i braku umiejętności poprawnego pisania.
Chłopcze, czy ty chcesz się dowartościować czepiając się błędu obcego człowieka? Czy ty jesteś tak idealny, że nigdy nie popełniłeś żadnej literówki? Jak tak, to powinno być o tobie głośno, ponieważ to nieludzkie! Mogę czytać szmirę, być fanką Greya czy Igrzysk Śmierci, mieć 16 lat i być w gimnazjum. Jakie to ma znaczenie? Tak samo nie ma dla mnie żadnego znaczenia co myśli o mnie człowiek ukrywający się pod nickiem Black Metal 666. Niech będzie, jestem gimnazjalistą, który nie dość, ze analfabeta, to czyta "Dziewczęcą" literaturę :)
Nie jestem idealny, ale dokładnie sprawdzam swój tekst, zanim go opublikuję dziewczynko. I owszem - czytasz dziewczęcą literaturę, bo w przeciwnym razie nie kryłabyś się z tym, w jakich powieściach gustujesz. A poza tym wszystkim mam po prostu ubaw z większości ludzi, z którymi tutaj piszę. :)
Czyli czytujesz pewnie jakieś gówna niewiele różniące się od "Greya" czy tam innych "Igrzysk Śmierci". Spoko, w końcu to dziewczęca literatura.
po twoim nicku twierdze ze ciebie śmieszy zjadanie kotów. Wiec ten film na pewno nie będzie ci sie podobał. Puść sobie behemota, najlepiej od tyłu i sie smiej, smiej, smiej smiej.....
Za to po twoim poście idzie bezproblemowo dojść do wniosku, iż twoje tzw. "pojęcie" o Rock 'n' Rollu sprowadza się jedynie do "jedzenia kotów". Smutny i zabawny zarazem jest fakt, że jest na świecie tylu idiotów takich jak ty, co zabierają głos w temacie o którym mają zerowe pojęcie.
Black Metal to natomiast tylko jedna z rzeczy, których słucham, a tym Behemothem to się zbłaźniłeś totalnie (bo ich nie słucham). Nie znasz innych kapel, co synku???
Nie skumales o co mu chodzilo. To byl przyklad pochopnego wyciagania wnioskow, w ktorym sie lubujesz.
Mam inną opinię, Mr.666. "na Keaton nie idzie patrzeć, bo nie tylko wygląda jak pieprzona mumia (...)". Idzie, idzie. Chwała jej za to, że nie szprycuje się botoksem i zostaje sobą. Co do jej aktorstwa, też różnimy się gustem. Kobieta wszechstronna, doskonale sprawdza się w komedii i dramacie. Jedna z moich ulubionych aktorek.
A tak poza tym rozumiem, że pisząc ""aktorstwo" jest żałosne i ma sporo do życzenia"", miałeś oczywiście na myśli, pozostawia wiele do życzenia (https://wsjp.pl/index.php?id_hasla=23930).
Akurat pozostanie naturalną (bez używania plastyki) u Keaton popieram, ale to nie zmienia faktu, że jest już cholerną babcią, której widok... boli oczy (a na pewno mnie). Co do jej aktorstwa to w każdym filmie gra identycznie, więc tu nie ma absolutnie mowy o jakimś wybitnym warsztacie - studiuję Kinematografię od pradawnej ery (bracia Marx, James Cagney wraz z resztą Legend tamtych czasów) po współczesność i mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że swoje już widziałem, a to daje mi rozeznanie w kwestii aktorstwa, które u Keaton jak na moje oko jest po prostu słabe.
nie wszyscy żyją tak jak Ty. znam kilka takich kobiet w PL w rzeczywistości. Tylko maja mniej sexu ;)
Nie hejtuje ludzi, którym ten film się nie podobał. Piszę o swoim zdaniu dotyczącym filmu. Zapewne moja mama tez uśmiechnie się na nim. Miliony innych kobiet też. Te same, które czytają Greya, lubią każdą część Listów do M i mają pretensje do losu, że zmarnowy życie (oooo i to już jest ciekawszym tematem). Nie zmienia to faktu, że na kilometr czuć, że ten film jest biznesem. Ja tego nie kupuję. Obejrzałam. Okazuje się, że jest dla mnie zwyczajnie zły - a temat i intencje fajne. Szkoda zmarnowanego potencjału filmu. Temat sexu u starszych kobiet i par w ogóle to ekstra temat... tylko ten temat przedstawiony przez Panie, które nawet jak płaczą to wyglądają jak z okładki, w kostiumach za miliony, w drogich hotelach i przez Panów z samolotami w jest upraszajacy. Jest banalny.
mtx - nie żyję jakoś bardzo źle i nie wiem po czym wnosisz, że tak jest. Personalne docinki, kiedy się nie znamy i rozmawiamy o filmie są mocno niesmaczne i takie typowe w naszym kraju. Proszę nie wchodźmy na ten poziom.
"Ten film sprowadza kobiete do poziomu ciała i seksu."
Nie zgodzę się z tym stwierdzeniem. Film porusza kilka innych, zdecydowanie ważniejszych kwestii.
1. Vivian. To kobieta z dużym apetytem na życie. Kocha seks, nienawidzi zobowiązań, ma talent do biznesu. Ale jest też bardzo samotna. Nie ufa mężczyznom, a jeszcze bardziej samej sobie i przez to odrzuca miłość.
2. Carol. Spełniona życiowo kobieta z własnym biznesem, udanymi dziećmi i mężem, który był spełnieniem jej marzeń. Ale ten mąż się od niej oddala, nie interesuje się nią. Bardziej niż żona, zgrabna i wciąż młodo wyglądająca, zajmuje go naprawa starego motocykla.
3. Sharon. Kolejna kobieta sukcesu. Ale co z tego, że ma sukces? Nie potrafi pogodzić się z rozwodem i tym, że były mąż związał się z młodszą kobietą. Ma tak słaby kontakt z synem, że o tym, iż się z kimś spotyka dowiaduje się dopiero po jego zaręczynach!
4. Diane. Mieszka w domu, który ciągle wymaga napraw. Jest wdową, którą śmierć męża uwolniła od nudnego związku. Jej córki traktują ja jak starą, słabą kobiecinę, która wciąż może zrobić sobie krzywdę.
Problemem tych kobiet nie jest seks. Ich problemem jest to, że są samotne i tak naprawdę nie mają z kim dzielić życia. One nie chcą seksu, chcą poczucia bliskości i świadomości, że są komuś potrzebne.
A że to wszystko jest ubrane w trochę cukierkową otoczkę, to już inna sprawa. Film ma bawić i z tego zadania się wywiązuje. Byłam na nim z koleżanka, fanką Greya, sama jestem anty fanką tej serii. Obie bawiłyśmy się świetnie. Ale my poszłyśmy na komedię, z nastawieniem na zabawę a nie szukanie morałów...