Bez lektury Witkacego chyba nie ma sensu oglądanie tego filmu. Trudno jest zekranizować filozofię tego pisarza, ale reżyserowi udało się oddać przynajmniej cząstkę atmosfery Pożegnania jesieni (demoniczność i przerysowanie postaci.
Ja oglądałam film i przyznam że mnie oczarował ale książka też jest bardzo ciekawa a przeczytałam ją dopiero po filmie.