Gdyby zjadły "islama" byłoby zbyt schematycznie. Zostaje ona i on (parka) oraz dziecko (happy family), a tak była oryginalniejsza nieco końcówka. Brawo dla twórcy, że nie poddał się schematowi. Wiem, że w głębi duszy, każdy woli happy end, ale zawsze jest potem jakaś doza rozczarowania (ech, wiedziałam/em, że tak się skończy).

Zgadzam się w 100 % z Melisą74. Choć było mi tej babki żal.....

Przepraszam z Melisą78.....

Nie postarzaj mnie i tak jestem już nie-wyjątkowo stara (melisą78) ;)

Mnie też było jej żal, teraz w ciekawostkach przeczytałam, że początkowo twórcy chcieli uśmiercić nie ją, a Riddicka, ale, że liczyli się z sequelem musiał się uratować. Sequel i tak nie był lepszy, więc śmiało ona mogła przeżyć ;)

Sequel mi się w ogóle nie podobał. Ze względów o których pisałem w innych postach. Wkurza mnie schemat robienia filmów w USA. Puszczają solidną produkcję o średnim budżecie. A jak się uda na tym zarobić, to następna część ma budżet 100 razy większy i najczęściej to na dobre filmowi nie wychodzi.

Właśnie to jest mechanizm działania Hollywood. Robią film, nie wiedzą przed emisją czy się dobrze sprzeda, więc produkują go jak najmniejszym kosztem, jeśli odnosi wielki sukces, nie liczą się już z kosztami, a kontynuacja najczęściej okazuje się klapą (podobnie było z innym filmem Diesla "Szybcy i wściekli", kontynuacja "Za szybcy, za wściekli" -> porażka). Hollywood ma słabe wyczucie do filmów. Zazwyczaj wielkimi hitami okazują się nie te reklamowane szumnie i komercyjne, bo większość z nich musi bronić się reklamą, inaczej by się nie sprzedały, ale te, które się widzom po prostu spodobają.

A ja myślę, że w scenariuszu celowo ją uśmiercili. I to nie chodzi o zgodność/niezgodność ze schematem. Chodzi o swego rodzaju odkupienie. Wszak Fry była odpowiedzialna za śmierć kolegi pilota, który zapobiegł skutkom jej kontrowersyjnego czynu. Muzułmanin jako dobry, pobożny, choć ciężko doświadczony człowiek przetrwał. Bo wiara umiera ostatnia.

Podoba mi się twoje wytłumaczenie :-)
Ta końcówka jest genialna, happy end bez happy endu coś wspaniałego.
Sama powiedziała że nie chce ginąć za tych ludzi, a koniec końców umarła za Riddicka. Gdyby był klasyczny happy end to by psuło cały film.

Choć mi by tu pasowała końcówka ala komiksy z Obcym: Riddick ucieka, reszta ginie próbując dojść do bazy i do statku który już odleciał. A żeby nie było zbyt nie fair to Riddick zostaje rozszarpany przez stworka który zabunkrował się gdzieś na statku (statek był przecież cały czas otwarty) klasyczne mroczne zakończenie (za to lubię komiksy z Alieniem :D)

Miro - świetna interpretacja, myślę że to mogło podyktować taki a nie inny
obrót sytuacji w końcówce. ogólnie to zakończenie mnie zaskoczyło, a to
dobrze.

liczyłam na jedną rzecz: wcześniej Johns spytał Riddicka czy nie chciałby
znów być człowiekiem - w zakończeniu brakowało mi więc jednego: uronionej
łzy przez Riddicka po śmierci Fry... w końcu oddała za niego życie...?
...ale to tylko moje małe spostrzeżenie, film i tak b.dobry ze względu na
swoją nieschematyczność i przemyślaną fabułę :)

Gość o głosie tak niskim, że trzeba mieć ucho przy podłodze żeby go usłyszeć miałby uronić łzę? No, co wy :P Taki twardy chłop jak Vin przecież nie płacze :D
Końcówka ciekawa, bo nie powiela schematu nr 658 :P Ogólnie film w moim odczuciu całkiem pozytywny. Spodziewałem się kiszki.

Ciekawa koncepcja. Ale dla mnie to było luźne podejście do bohaterów. Jak w życiu, każdy może zginąć nikt nie jest nieśmiertelny. Nie wiadomo do końca komu uda się opuścić planetę. Fry zaczęła wyrastać na bohaterkę pod koniec filmu a tu nagle wypadła z gry. Nawet Riddick poczuł się dotknięty tym faktem.

Jeśli spojrzeć na to z innej perspektywy... gdyby "Islam" zginął, nie mielibyśmy go w Dark Fury, a potem i w "Kronikach...". A tak? Wszystko do siebie pasuje i całe uniwersum Riddicka pięknie się zamyka, zachowując chronologię. Jakby na to nie patrzeć, Imam jest bardziej charakterystyczną i wyrazistą postacią niż Fry. Nie wyobrażam sobie lepszego składu trójki bohaterów z "Mrocznej Furii".

Dobrze, że Carolyn padła w akcji. Nie trzeba być mistrzem dedukcji, żeby zauważyć jak Riddick robił się przez nią coraz bardziej wrażliwy.Jeszcze trochę i wątek miłosny murowany, a przecież nie o to tutaj chodzi ;)

Tylko nie zamyka. Kroniki miały być pierwszą częścią trylogii. Z tego co ostatnio czytałem to nawet poczyniono jakieś kroki w tym kierunku.