Brakowało tutaj ducha starej "Piły", a na dodatek wprowadziło pewien zamęt co do całej historii Jigsawa (będę musiała sobie kiedyś zrobić maraton i jeszcze raz prześledzić wszystko). Nie mniej film nie był zły, choć trochę brakowało mi w nim klimatu i uczucia niepokoju. Machiny śmierci, choć całkiem sympatyczne, nie były tym, co wcześniej prezentowano- może jedynie ten stożkowy wirnik był całkiem miły, ale tylko dla samego "oka". Nie mniej całkiem przyjemnie oglądało się całość, choć końcówka wbrew pozorom była nieco przewidywalna. Na raz się zda, ale nie oczekujcie fajerwerków- klimat z pierwszych "Pił" raczej nigdy nie powróci.