Byłaby ocena wyższa, gdyby te dwie postacie wybrzmiały bardziej pod koniec filmu. Pisarz zmienił jego patrzenie na świat, rozpalił w nim ogień życia, a dziewczyna podtrzymała ten żar i nakierowała na cel, że warto coś zrobić. Cały czas miałem nadzieję, że chociaż ona się pojawi pod koniec, wejdzie i da świadectwo jakim bohater był człowiekiem. Może Kurosawa nie chciał rozmydlać przekazu, nie chciał działać tylko na emocjach. Podsumowując, i tak uważam, że choć temat banalny i bardzo przyziemny, bo tematyka śmierci trzeba przyznać brutalnie taka jest, to film jest wspaniały i uniwersalny. Przypomniał mi trochę "Tokijską opowieść". Tam też uroniłem łzę, a przecież po to często oglądamy filmy i kochamy kino.