Autor scenariusza najwyraźniej nienawidzi kotów, bo jako diabeł objawia się sąsiadka opiekująca się kotami (natomiast Aniołem jest daniel Olbrychski). I po co przyczepiono temu nieszczęsnemu kotu ogon lemura (taki gruby w prążki a'la król Julian)? Biedni aktorzy dwoją się i troją, ale z pustego nawet Salomon itd., więc oglądając głównie współczujemy, że musieli tak się męczyć. Najbardziej szkoda mi Michaliny Olszanskiej - która chyba już może wybierać sobie w czym gra i której życzymy aby nie traciła czasu na granie w filmach które nie mogą odnieść sukcesu.
Dobrze zagrane role trzecioplanowe - bo nie było bzdurnych scen które muszą położyć rolę - czyli: Szapołowska jako pacjentka psychiatryczna, pani diablica od kotów i może student - ofiara przemądrzałego doktora-wykładowcy.