Oprócz całej scenerii i tak dalej, powalił mnie fakt, że rzecz dzieje się w samym centrum Warszawy.
Gdybym nie wiedziała, że to Polska, pomyślałabym, że dokument jest rodem ze Wschodu - Rosja, Ukraina, nawet gdzieś dalej.
I również podejście do kobiet niektórych bohaterów, zupełnie prostych ludzi, pozytywnie mnie nastroiło.
Na koniec - wisienka na torcie: "Ten obraz to chyba Reymont namalował?" :)