...to pierwsze co przychodzi mi do głowy po seansie. Wielkim walorem tego filmu jest kompletność wszystkiego. Od scenariusza, przez reżyserie, aktorstwo, scenografię a na muzyce kończąc. Nie ma tutaj zmarnowanych czy na siłę zrobionych nawet pięciu minut. Wszystko jest z detalami zaplanowane i prowadzone po mistrzowsku. Urzekła mnie sama historia. Mam już dość filmów moralizatorskich, opowiadających o uciskanej grupie społecznej czy mówiących o dramatach ludzkich. Czekałem na ciekawą historię, dobrze poprowadzoną przez reżysera i aktorów. Jest śmiesznie, jest napięcie i jest smutek. Mamy całą paletę barw. Pierwszy raz od dawna czułem, że szkoda iż nastąpił koniec.
Ok, może ty mi wyjaśnisz, bo jednak pewną niespójność wyłapałam.... Nie wiem może to celowe. Tzn. gosposia ma za uszami sporo i rodzina też. Gdyby gosposia wydała rodzinę, to rodzina może wydać ją, a mimo to gosposia ich szantażuje. Rozumiem metaforę trzymania ich na kolanach, ale według mnie to naciągane mocno.
A czy ktoś mi wyjaśni, dlaczego gosposia nr 1, kiedy zadzwoniła do domu, mówiąc, że zostawiła coś w piwnicy - ma pokiereszowaną twarz, na co zwraca uwagę również jej ukrywający się tam mąż?
Napisy się już skończyły a ja dalej, jak zbity, wciśnięty w fotel siedziałem. To co było już za mną to był istny festiwal szaleństwa w znakomitym wydaniu. Ciężko, po czyś takim, dochodzi się do siebie. To tak jak chirurg, który przystępuje do zoperowania okazu (wizualnie)zdrowego człowieka a po rozcięciu widok wnętrza i towarzyszący mu zapach nie napawają optymizmem. Rewelacja 9/10!!!