PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=798143}

Parasite

Gi-saeng-chung
8,1 175 570
ocen
8,1 10 1 175570
8,3 62
oceny krytyków
Parasite
powrót do forum filmu Parasite

Pod jednym dachem

ocenił(a) film na 8

Na tym etapie znajomości z Bongiem Joon-ho możemy chyba darować sobie karkołomne próby wpasowania jego filmów do znanych, gatunkowych klisz. Średnio działało to przy “The Host” czy “Snowpiercer”, nie zagra i przy “Parasite”, które aktualnie pretenduje do miana najbardziej kompletnego i spełnionego na wielu poziomach dzieła koreańskiego twórcy.

Nowy film Bonga z początku wydaje się penetrować podobne rewiry, jak zeszłoroczny laureat Złotej Palmy “Złodziejaszki” Kore-edy. W tragikomicznej atmosferze poznajemy czteroosobową rodzinę ze społecznych nizin. Zamieszkującą obskurną suterenę na poziomie piwnicy, zarabiającą na życie dorywczymi pracami pokroju składanie kartonowych pudełek dla pobliskiej pizzerii. Z bożym dopustem przyjmującą wszystko, co darmowe – Wi-fi z pobliskiej knajpki łapane tylko w toalecie ich mieszkania czy deratyzację przeprowadzaną na ulicy tuż przy oknie ich klitki. Ich położenie wydaje się beznadziejne, ale społeczne zmarginalizowanie ani nie rozluźniło ich bliskich, rodzinnych relacji, ani nie złamało ich ducha. Wbrew okolicznościom to bardzo zaradni, pomysłowi ludzie, co najlepiej pokazuje, jak sprytnie wykorzystali szansę, która pojawiła się, gdy dzięki niewinnemu oszustwu niedoszły student Ki-woo zostaje korepetytorem nastoletniej córki bogatych państwa Parków. Nie potrzeba dużo czasu, by za chwilę, w wyniku kolejnego, drobnego przekrętu, nauczycielką rysunku dla ich małego synka została siostra chłopaka – również nieposiadająca do tego żadnych kwalifikacji. Na horyzoncie rysują się też warte przejęcia posady kierowcy i gospodyni, które mogą zagospodarować kolejno ojciec i matka Ki-woo.

Bong okazuje dużo sympatii swoim bohaterom. Pomimo swoich krętactw biedacy ze slumsów pozostają pozytywnymi postaciami. Po zainstalowaniu się w domostwie majętnych państwa, czerpią z sytuacji, ile mogą, ale też pracują i realizują powierzone im zadania. Także Parkowie choć okrutnie naiwni, czasem też niewrażliwi i skupieni na sobie, to generalnie dobrzy ludzie. Koegzystencja jednych i drugich mogła by przebiegać całkiem harmonijnie, gdyby nie to, że nikt nie zyskuje na sytuacji. Potężna, klasowa przepaść między dwiema rodzinami pozostaje taka sama i to z niej wynikają napięcia, które tragifarsę i ostrą, dowcipną satyrę wprowadzają na ścieżkę przerażającego thrillera. Nie oczekujcie jednak spektakularnych zwrotów akcji. Koreański reżyser jest zbyt inteligentnym twórcą, by sięgać po efekciarskie chwyty. Każdy nowy kontekst w “Parasite” stanowi wypadkową holistycznego podejścia Bonga, który nie chce, by cokolwiek w jego filmie było banalne i oczywiste. Ten film jest jak monumentalny dom Parków – nowoczesny, otwarty we wnętrzu, przestrzenny, ale posiada także dobrze ukryte zakamarki.

“Parasite” ze swoją szkatułkową formą i błyskotliwie, w znakomitym tempie prowadzoną narracją działa świetnie na bardzo wielu poziomach – komediowym, polemicznym, krytycznym. Potrafi być jednocześnie dowcipny, ciepły i rozgniewany. Porusza też wiele nieprzyjemnych kwestii dotyczących tego, jak skonstruowany jest współczesny świat. Pozostawiając poważne wątpliwości, czy można go bezkolizyjnie w ogóle naprawić. Niech Wam nie umknie w ferworze zachwytu nad brawurowym konceptem filmu, że to kino, które stara się coś ważnego powiedzieć. Tylko znalazło na tę wypowiedź nowy, fantastyczny pomysł.

ayyakw

"Potężna, klasowa przepaść między dwiema rodzinami pozostaje taka sama i to z niej wynikają napięcia"

A nieprawda to. Napięcia wynikły z konfliktu z innymi złodziejami. Do momentu kiedy chłopak postanawia użyć tej skamieliny (czy co to było), film był sensowny, potem nastała absurdalna rzeź i ckliwe zakończenie w stylu: "każdy jest kowalem własnego losu".

Szkoda.

ocenił(a) film na 9
MisterTornister

To prawda. Ta rzeź chyba była nie do końca potrzebna.

Monik79

To reżyser decyduje co mu jest w filmie potrzebne a co nie. Konflikty społeczne biedoty i krezusów często historycznie kończīły się krwawo, bo ci pierwsi nie mają nic do stracenia, szarżują więc, mogąc tylko zyskać. Może to właśnie miał na myśli reżyser, pokazując taki konflikt w mini skali. A recenzja ayyakw świetna :)

ocenił(a) film na 7
roseflower7

Reżyser decyduje, a widz marudzi. Takie jest życie:)

Monik79

ta rzeź to kwintesencja filmu, bez niej by go nie było.
pokazuje o co w filmie chodzi, o walkę o życie ludzi z niskich warstw, walka toczyła się od początku filmu, o każdy okruch z pańskiego stołu. A rzeź to erupcja walki na nizinach, walki ludzi-przedmiotów która jednak dosięgła tych bogatych.

ocenił(a) film na 8
Monik79

Też tak uważam. Zamiast prowadzić narrację w początkowym, świetnym stylu, nagle pewne wątki stają się niewypałami, a pojawia się rzeź tak jakby to był obowiązkowy składnik, bez którego żaden film nie może się obejść. Jak uliczny taniec w bollywood.

ocenił(a) film na 9
MisterTornister

Najtrafniej byłoby napisać, że to konflikt pomiędzy dwiema biednymi rodzinami doprowadził do tragedii wszystkich trzech rodzin. Bong posłużył się nimi (biedni-biedni-bogaci), aby w mikro skali pokazać (i skrytykować) nieetyczne działania ubogich dążących do poprawienia bytu i nieświadomych tej walki bogaczy.

ocenił(a) film na 9
MisterTornister

[spoilery]

Nie zgodzę się z MisterTornister. Napięcia są także między rodziną biedaków, a Parkami, a przede wszystkim między Gi-taekiem, a Dong-ik Parkiem. Tylko, że są skrywane. Z grzeczności, z konwenansów (w przypadku Prezesa), a konieczności (w przypadku Di). Ale tutaj cały czas trwa ocenianie, analizowanie, zaznaczanie czyichś słabości (kwestia zapachu, wypowiedzi, które zbliżają się do niebezpiecznej granicy, ale jej nie przekraczają, w końcu twarda postawa po pozornie koleżeńskiej rozmowie "płacimy ci ekstra"), wszystko to, co budzi gniew głównego bohatera aż do - tutaj racja - niezrozumiałego wybuchu w finale (trudno kupić ten gniew Gi do swojego szefa, a przynajmniej w takiej formie, ale nie jest to też rzecz, która jakoś psuje mi obraz całości i bardziej widzę w tym chęć reżysera do żonglowania gatunkami, od komedii przez dramat po coś w rodzaju krwistego thrillera).

Kolejna sprawa. Film zdaje się niekoniecznie mówić, że każdy jest kowalem własnego losu. Mnie się wydaje, że wręcz odwrotnie: mamy narzucone swoje role w społeczeństwie i trudno jest nam z nich wyjść. Urodziłeś się bogatej rodzinie? No to masz - powiedzmy - fart. Jesteś na nizinach? Prawdopodobnie w nich pozostaniesz. Hollywood karmi nas filmami z gatunku od zera do milionera, a tutaj reżyser zdaje się mówić "z reguły jest inaczej". Jesteś z rynsztoka? W rynsztoku pozostaniesz. Smutny ten finisz i zostaje w głowie.

ocenił(a) film na 10
ayyakw

"The Host" to najlepszy film Bonga. Kino totalne.

ocenił(a) film na 8
ayyakw

No nie, wiele rzeczy z tej recenzji nie zgadza się, albo nie jest oczywistą wynikową z filmu. Nie widzę tu wyraźnego rysu komediowego. Nie odbieram rodziny z sutereny jako pomysłowej, zaradnej i zżytej ze sobą sympatycznej rodzinki.
Chłopak miał odpowiednie kompetencje, żeby być korepetytorem angielskiego, nie miał tylko odpowiednich referencji.
Ich przekrętów na pewno nie nazwałabym drobnymi, a ich samych pozytywnymi postaciami. Sam pomysł, że ktoś mógłby ich w ten sposób odbierać wywołuje mi ciarki na plecach. Zresztą, dla jasności, bogatych Parków nie da się też postrzegać jako jednoznacznie pokrzywdzonych. Jedni i drudzy prawie bez wahania (ledwo zauważalne mikrokryzysy przypisanych postaw, np Kim wypowiadający pozytywną kwestię na temat pani Park) wgryzają się w siebie wzajemnie i wysysają bez znieczulenia to, co jest im w danej chwili potrzebne.
Trzecia rodzina, mimo, że to oni właściwie zaczęli i zakończyli burzę, miała w tej wielkiej wyżerce na obcym organizmie znaczenie marginalne.

ocenił(a) film na 6
maagg

Zaradni ludzie odbierani sa w spoleczenstwie pozytywnie, niewazne czy kretacze, zlodzieje czy ktokolwiek, wiec te twoje dreszcze beda towarzyszyc ci przez cale zycie, chyba ze zrozumiesz jak najszybciej o co w zyciu biega i jak warto postepowac. Madry malo mowiacy czlowiek jest w grupie uwazany za mruka i malo kto sie go trzyma, blyszczą ludzie bezposredni duzo mowiacy, ci zawsze dadza sobie rade niewazne czy madrze mowiacy czy niemadrze, wazne ze mają gadke i wokol nich bedzie duzo ludzi, tak funkcjonuje ten kur..ski swiat, lepiej zebys ju teraz o tym wiedzial i zaczal swoją wlasną gre,

ocenił(a) film na 8
Szybszy

Żyję na tym świecie już na tyle długo, że mam świadomość tego, jak jest zbudowany i o co w nim biega. Bo biega w nim tak naprawdę tylko o to, żeby stojąc rano przed lustrem móc spojrzeć sobie w oczy, nie puścić pawia, albo nie pozbyć się luster raz na zawsze. Ogólne ramy zachowań regulują kodeksy, niuanse, niejednoznaczności i to "jak warto postępować" to już indywidualne spotkania z samym sobą przed lustrem. Ja swoje lustro lubię, podobnie jak lubię ludzi mądrych choć małomównych. Powszechne uwielbienie niewiedzy, niekompetencji i pustych, dźwięcznych dzbanów jest znakiem czasów. Czasów, które przeminą razem ze swoimi cwaniakujacymi graczami, bo wiesz, z pustego to i Salomon nie naleje

ocenił(a) film na 9
maagg

Bardzo ładnie napisane.

Akhpu

bardzo laicko przede wszystkim

jakich to człowiek w swojej pysze ideologii nie powymyśla żeby tylko zasłonić sobie prawdziwy cel życia jakim jest zbawienie wieczne

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones