Nie wiem czy to ogólny trend czy o co chodzi, ale po seansie miałam wrażenie że zaserwowano
mi powtórkę z rozrywki.
[spoiler] jak ogląda się Szpiega to zwracasz uwagę na obecność Colina Firtha a czy raczej jego
niemalże totalny brak. I pod koniec całej intrygi dlaczego facet, który reklamuje film ma bardzo
małą rólkę. I co? I na bank musi się coś za tym kryć, a że film dotyczy rozwiązania zagadki to
szybki łączysz Colina z plakatów i głównego sprawcę spidku....co za żal. SPoiler już na etapie
promocji.
Jak to się ma do Panaceum? DOkłądnie takim samym spoilerem jest Zeta Jones. Nie chodzi
mi o to, że za wszelką cenę oczekuję od filmu zaskoczenia, ale na Boga, dlaczego mamy ją na
plakacie...Jeszcze raz. Oglądasz film i widzisz Zetę Jones w małym epizodzie. No przecież
oscarowa gwiazda za pojawienie się w jednej scenie no nie znalazła się na plakacie i w ogóle
może w ogóle by nie wysątpiła w filmie, więc czekasz nie tyle na rozwiązanie zagadki, ale na to
jaką rolę odegra w nim nasza Pani Doktor. W sumie łącząc te elementy, samemu można
domyśleć się całej intrygi...
Z innej beczki. W filmie Siedem, z Pittem i Freemanem nie mamy nigdzie o Kevinie
Spacey...Nie bierze udziału w promocji filmu, nie ma go na plakatach. Nawet nie ma w
początkowych napisać. Po co? Aby nie niszczyć przyjemności oglądania filmu. a takie troche
odczucia mam po ostatnich produkcjach. Wyjątek czy reguła?
Niestety, reguła :-(
Osobiście staram się unikać jakichkolwiek informacji w mediach na temat filmów, które mają jakieś zagadki w fabule. Wiadomo, takiego np Hobbita łykam przed premierą litrami, ale już Sugar Mana omijałem szerokim łukiem dopóki nie obejrzałem. I miałem rację - bo dowiedziałbym się za dużo.
W przypadku Panaceum nie widziałem plakatu. I cieszę się.
hmmm skoro tak, to może rzeczywiście nie warto szukać informacji. Jednak z drugiej strony, takie informacje decydują czy chce zobaczyć film czy nie....
Właśnie obejrzałem film "Trzeci". Powiem krótko - nie patrz na plakat zanim obejrzysz film. Znowu to samo łopatologiczne spojlerowanie. Sam film warto obejrzeć, leci ostatnio na Ale Kino.
nie no pewnie, tylko wiesz. Wchodzisz na filmweba, bo chcesz coś obczaić i trafiasz na Panaceum i siłą woli widzisz plakat...dlatego zwróciłam na to wszystko uwagę. Raz, że mnie ten trend-jeśli takowy istnieje- po prostu irytuje a dwa wychodzi na to, że ludzie chodzą do kina tylko wtedy jeśli gwiazda oscarowa ich przyciągnie...Seriously?
No tak niestety musi być. Twarz, najlepiej znana, przyciąga. Taka nasza ludzka ułomność, że instynktownie zwracamy uwagę na twarze. Nieważne, czy chodzi o film, o konto w banku, czy o jogurt. Więc statystycznie rzecz biorąc, ludzie chodzą do kina bezwiednie, na podstawie tego, co im przemknęło przed oczami. I jakbyś zrobiła badania, to by się okazało, że tylko jakiś znikomy odsetek zwraca uwagę na spojlery. O ile w ogóle je dostrzega.